Rozmowy z zamachowcem wzbudziły furię w Izraelu. Na nadawców posypały się gromy.

Jeszcze w czwartek i piątek kanały 2 i 10 nadawały zwiastuny wywiadów z Iigalem Amirem, którymi chciały "uczcić" 13. rocznicę zamachu na Rabina. We fragmentach wyemitowanych przez Kanał 10 Amir opowiadał, jak wpadł na pomysł zamordowania Rabina. Premier był jednym z gości na weselu, na którym był też Amir. - Usiadł przy stole tylko z jednym ochroniarzem. (...) Byłem z nim w jednym pomieszczeniu i miałem broń. Uzmysłowiłem sobie, jakie to łatwe i powiedziałem sobie, że jeśli go nie zabiję, będę tego żałował za parę lat - mówił skazany.

Ultraprawicowy student zamachu dokonał 4 listopada 1995 roku podczas wiecu na rzecz pokoju z Palestyńczykami w Tel Awiwie. Nigdy nie wyraził skruchy.

Amir utrzymywał w rozmowie z dziennikarzami, że był pod wpływem prawicowych polityków izraelskich, w tym Ariela Szarona, "wszystkich tych, którzy (...) wiedzieli że porozumienie [z Palestyńczykami] spowoduje katastrofę".

Władze więzienne twierdzą, że nic nie wiedziały o wywiadach udzielonych przez Amira. Ukarały go za nie karcerem. Skazanego przeniesiono do jednoosobowej celi w innym więzieniu i zabroniono mu korzystania z telefonu. Nie będzie go też wolno odwiedzać. Dotyczy to także wizyt małżonki Amira. Właśnie pod pretekstem rozmowy z żoną Amir udzielił przez telefon wywiadów stacjom telewizyjnym.