— Decyzja o dofinansowaniu była błędem, który obraził wiele osób — powiedziała izraelskiej gazecie „Haarec” holenderska parlamentarzystka Sharon Gesthuizen, która wszczęła w sprawie śledztwo i zażądała natychmiastowej zmiany patrona. Co ciekawe, statek, który zostanie zwodowany w 2010 roku będzie największą jednostką pływającą zrobioną przez człowieka (382 na 117 metrów). Ma kosztować ponad 1,3 miliarda euro.

Jak to się stało, że tak prestiżowy projekt nosi nazwisko oficera doborowych jednostek Trzeciej Rzeszy? Budową statku zajmuje się konsorcjum Allseas, którego prezesem jest Edward Heerema, syn Scheltego. — To naprawdę trudne do uwierzenia, że ten wielki statek będzie nosić imię fanatycznego nazisty — powiedział dziennikarz śledczy, który wykrył aferę Ton Biesemaat.

Jak podkreślił rzecznik Ministerstwa Spraw Gospodarczych, prośba o dofinansowanie została rozpatrzona pozytywnie, gdyż „nie zabrzmiały żadne dzwonki alarmowe” podczas sprawdzania wniosku. Najprawdopodobniej urzędnicy nie zadali więc sobie trudu, aby sprawdzić, kim był i co robił podczas II wojny światowej Pieter Schelte.

Według Biesemaata cała historia oraz fakt, że większość mediów nie zwróciła na nią większej uwagi, jest dowodem na „moralny upadek holenderskiego społeczeństwa”, które chce zapomnieć o niewygodnym zjawisku, jakim była kolaboracją z Trzecią Rzeszą. Co ciekawe, firma Allseas robi interesy nie tylko w Holandii, ale również w Izraelu. Allseas brał m.in. udział w zakończonej w zeszłym roku budowie strategicznego rurociągu Al Arish - Aszkelon.