Paryż, który przewodzi do końca roku Unii Europejskiej, w ogóle nie wydał komunikatu w sprawie incydentu z udziałem polskiego prezydenta, a więc przywódcy jednego z państw Unii. Jak przekonują francuscy dyplomaci w Brukseli, trzeba poczekać na raport obserwatorów międzynarodowych. Tym bardziej że strona polska też dokładnie nie wie, co się w Gruzji wydarzyło.
[srodtytul]Niepokój w Brukseli[/srodtytul]
Na strzelaninę, do której doszło w niedzielę podczas wizyty Lecha Kaczyńskiego w pobliżu granicy Gruzji z Osetią Południową, zareagowała natomiast Komisja Europejska. Na razie ograniczyła się do wyrażenia zaniepokojenia i postanowiła zaczekać na wyjaśnienia. Ale przy okazji przypomina: jedyna metoda rozwiązania konfliktu na Kaukazie to „dialog polityczny”.
Jak podkreślała Christiane Hohmann, rzeczniczka KE, w Genewie toczą się rosyjsko-gruzińskie rozmowy pokojowe z udziałem ONZ, UE i OBWE i to jest miejsce na rozwiązanie sporu.
– Nie wiem dokładnie, co się stało – powiedział z kolei sekretarz generalny NATO Jaap de Hoop Scheffer. – Jeśli dochodzi do strzałów, to bez względu na to, skąd padły, nie jest to dobrze i nie jest to zgodne z duchem porozumienia o zawieszeniu broni obowiązującego od 12 sierpnia – uznał. Najostrzej zareagowali szefowie dyplomacji państw Grupy Wyszehradzkiej oraz Bułgarii, Estonii, Litwy, Łotwy, Rumunii, Szwecji i Słowenii, którzy potępili incydent.