Hans-Gert Pöttering ostrzegł Czechów, że kraje, które nie ratyfikują traktatu lizbońskiego, będą odpowiedzialne za zablokowanie procesu rozszerzenia UE. Czeski parlament jako jedyny w Europie nie zajął jeszcze stanowiska w sprawie traktatu. Głosowanie miało się odbyć 3 lutego, ale coraz częściej słychać, że po raz kolejny zostanie przełożone na później.
– Kraj, który nie ratyfikuje traktatu, weźmie na siebie odpowiedzialność za państwa, które ne będą mogły wejść do UE, mimo iż pragną tego ich mieszkańcy – powtarzał Pöttering po spotkaniu z parlamentarzystami z Czech, Francji, Szwecji i Hiszpanii – krajów, które stoją lub w latach 2009 – 2010 będą stały na czele UE.
O tym, że warunkiem rozszerzenia będzie ratyfikacja traktatu, mówił też przewodniczący parlamentu Szwecji Per Westerberg.
– Kraje, które nie podpisały traktatu i wciąż się w tej sprawie wahają, powinny przyjąć do wiadomości, że nie można zbudować Europy obywatelskiej bez wprowadzenia w życie ustaleń z Lizbony – wtórowała wiceprzewodnicząca niższej izby parlamentu Hiszpanii Maria Teresa Cunillera.
Pöttering zaznaczył tylko, że UE być może zrobi wyjątek dla Chorwacji. Tymczasem w piątek komisarz ds. rozszerzenia Ohli Rehn dał do zrozumienia Islandczykom, że mogą liczyć na szybkie członkostwo. Jak napisał „The Guardian”, mogłoby to nastąpić już w 2011 roku. Wejścia