– Nie chodzi o reanimowanie tradycji, która przecież nigdy nie umarła. Ustanowiliśmy święto, które cieszy się ogromnym zainteresowaniem – mówi „Rz” Andrij Sydor, szef wydziału kultury i turystyki w radzie miejskiej Lwowa.
– Dzień Batiara jest świętem wesołych, beztroskich urwisów, a jednocześnie wydarzeniem, które odradza lwowską kulturę miejską. To święto otwarte dla wszystkich, także dla Polaków. Świadczy o wielokulturowości Lwowa. Otrzymujemy listy od polskich firm turystycznych zainteresowanych tą imprezą – opowiada.
Kto to był batiar? „Jak gawrosz stanowił niegdyś typowy obraz ludzkiej fauny Paryża, tak najpospolitszym przedstawicielem człowieczej fauny Lwowa jest dziecko ulicy znane w całym cywilizowanym i niecywilizowanym świecie pod madziarską nazwą batiara” – pisał Józef Wittlin. Batiar mówił „bałakiem”, czyli specyficzną lwowską gwarą, odmienną od tej, która funkcjonowała na przykład w Wilnie. Dziś nie ma już batiarów, a mało kto posługuje się na co dzień bałakiem czy chociaż dobrze potrafi mówić dawną gwarą.
Pierwszy Dzień Batiara we Lwowie był obchodzony w ubiegłym roku. Lwowianie mogli zrobić sobie zdjęcie z ucharakteryzowanymi na dawnych batiarów uczestnikami imprezy, a nawet siłować się z najmocniejszymi z batiarów. Podobny scenariusz zabawy – z batiarskimi piosenkami i tańcami, strzelaniem z procy i pisaniem za pomocą piany z piwa – przewidziano w tym roku.
– Batiar to przeszłość, element folkloru Lwowa przedwojennego – mówi mieszkająca w tym mieście Polka pragnąca zachować anonimowość. – Ukraińskie władze miasta chcą do tego nawiązać. Przetłumaczono na ukraiński wiele polskich piosenek, na przykład „Tylko we Lwowie”, śpiewanych kiedyś przez Szczepka i Tońcia. Teraz można je usłyszeć w knajpkach i na ulicach. Tyle że mało kto z mieszkańców i gości miasta wie, kim byli autorzy tych piosenek.