Brown walczy o przetrwanie

Premier ratuje resztki autorytetu rekonstrukcją rządu. W partii narasta jednak bunt, a Gordon Brown może zostać zmuszony do odejścia

Aktualizacja: 05.06.2009 22:27 Publikacja: 05.06.2009 14:28

John Hutton (po lewej) i Geoff Hoon

John Hutton (po lewej) i Geoff Hoon

Foto: AFP

Ze stanowisk musieli ustąpić kolejni ministrowie: transportu – Geoff Hoon, obrony – John Hutton, i mieszkalnictwa – Margaret Beckett. Wieczorem decyzją o dymisji zaskoczyła wszystkich odpowiadająca za sprawy europejskie Caroline Flint. Flint wysuwa pod adresem Browna oskarżenie o nierówne traktowanie kobiet pełniących funkcje ministerialne. Według niej kobiety są potrzebne premierowi tylko do dekoracji i są w rządzie wykluczone ze ścisłego kręgu wtajemniczenia.

- Kilka kobiet uczestniczących w posiedzeniach gabinetu, łącznie ze mną, było traktowanych jak element dekoracji. Nie będę dłużej firmowała takiej sytuacji i brała udziału w posiedzeniach rządu w tej marginalnej roli - napisała Flint.

Rekonstruując rząd, premier Brown chciał udowodnić, że dysponuje wystarczająco dużym autorytetem, aby wciąż rządzić krajem. Zdaniem ekspertów jego dymisja może jednak nastąpić w każdej chwili. Pozycja Gordona Browna została bowiem tak osłabiona, że nie był w stanie przeforsować swych kandydatów na ważne stanowiska podczas piątkowej rekonstrukcji gabinetu.

Kryzys rozpoczął się od dymisji minister spraw wewnętrznych Jacqui Smith i minister ds. społeczności lokalnych Hazel Blears, które odeszły na znak protestu przeciwko polityce Browna. Obie były zamieszane w skandal z wydawaniem publicznych pieniędzy na prywatne cele polityków, więc ich gest nie był zabójczy dla premiera. W czwartek jednak ustąpił minister pracy i emerytur James Purnell, wschodząca gwiazda Partii Pracy i polityk blisko związany z popularnym Tonym Blairem. Purnell publicznie wezwał Browna do dymisji. „Twoje przedłużające się przywództwo daje konserwatystom większe szanse na zwycięstwo w najbliższych wyborach” – napisał.Posłowie Partii Pracy szykują też list z apelem do premiera, aby odszedł ze stanowiska. Zamierzają go upublicznić, jeśli zbiorą podpisy co najmniej 70 osób, czyli jednej piątej z 350 laburzystów zasiadających w Izbie Gmin.

– Gordon Brown jest o krok od sytuacji, w której będzie musiał się podać do dymisji. Formalnie nie można go do tego zmusić, bo nie ma powodu, aby w parlamencie przeprowadzać głosowanie w sprawie wotum nieufności. Ale partia nie ma do niego zaufania, a w takiej atmosferze trudno mu będzie rządzić – mówi „Rz” dr Stephen Thornton, politolog z Uniwersytetu w Cardiff.

Wpływ na kryzys polityczny miały też wyniki wyborów do władz lokalnych, które odbyły się w czwartek. Według wstępnych rezultatów laburzyści spadli na trzecią pozycję wśród biorących w nich udział partii. Po raz pierwszy od wielu lat wyprzedzili ich Liberalni Demokraci. Brown przyznał w piątek, że jego partia poniosła też dotkliwą klęskę w czwartkowych wyborach do Parlamentu Europejskiego (oficjalne wyniki poznamy w niedzielę wieczorem). Zapowiedział jednak, że nie zamierza ustępować ze stanowiska.

– Mamy rząd pogrążony w kompletnym chaosie – grzmiał David Cameron, lider opozycyjnych konserwatystów. Dysponując w sondażach przewagą 20 punktów procentowych nad laburzystami, coraz głośniej domagają się oni wcześniejszych wyborów. Zgodnie z obietnicą, w razie zwycięstwa chcą zorganizować referendum w sprawie traktatu lizbońskiego.Wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii muszą się odbyć przed końcem maja 2010 roku. Zdaniem ekspertów premier obawia się sytuacji, w której konserwatyści przejmą władzę przed ratyfikowaniem traktatu lizbońskiego przez wszystkie kraje Unii Europejskiej. Zachęciłoby to ich do ogłoszenia referendum w sprawie dokumentu. Jest niemal pewne, że Brytyjczycy by go odrzucili.

Według Hugo Brady’ego z Centrum Reformy Europejskiej w Londynie to realna wizja.– Dlatego Brown będzie chciał jeszcze przez jakiś czas utrzymać się przy władzy. Gdyby ją utracił teraz, to mielibyśmy najprawdopodobniej jesienne wybory, a potem referendum w sprawie traktatu – podkreśla ekspert.

Jesienią nad traktatem ma ponownie głosować Irlandia, która wcześniej odrzuciła ten dokument. Ratyfikacji nie dokończyły także Polska, Niemcy i Czechy.

[ramka][srodtytul]Powiedzieli dla „Rzeczpospolitej”[/srodtytul]

[b]dr Martin Farr, politolog, Newcastle University[/b]

Gordon Brown przeprowadza rekonstrukcję rządu, żeby odwrócić uwagę opinii publicznej od złych wyników Partii Pracy w wyborach lokalnych. Laburzyści utracili w nich miejsca na korzyść zarówno torysów, jak i liberałów. Nie dziwne, że torysi chcieliby nowych wyborów parlamentarnych. O ich ogłoszeniu w Wielkiej Brytanii decyduje jednak premier, a nie sądzę, żeby Brown chciał się poddać. Uważam, że nie ulegnie również apelom ze strony części laburzystów i pozostanie na stanowisku szefa rządu. Jak się wydaje, gospodarka zaczyna się odbijać od dna. Na to liczy Brown. Przewaga konserwatystów nie jest też wynikiem ich popularności w społeczeństwie, tylko raczej efektem niepopularności rządu i sytuacji ekonomicznej. Jeśli w gospodarce niekorzystny trend się odwróci, odnowionemu rządowi mogą się poprawić notowania. Partia Pracy zapewne przegra wybory parlamentarne, ale nie będzie to klęska.

[i]not. mszy[/i]

[b]Tom Clougherty, Adam Smith Institute[/b]

Brown otrzymał serię ciosów ze strony własnej partii i rządu i każdy następny, np. kolejna dymisja ważnego ministra, może być zabójczy. Wiele zależało też od wyniku wyborów europejskich. Gdyby Partia Pracy była na czwartym miejscu, Brown musiałby odejść. Ponieważ społeczeństwo ma dość chaosu i skandali, nowy przywódca Partii Pracy byłby zmuszony zorganizować wybory. Najprawdopodobniej odbyłyby się na jesieni. Zwycięstwo torysów jest pewne, nie wiadomo tylko, jak będzie duże.

Partia Konserwatywna obiecała, że jeśli dojdzie do władzy w momencie, kiedy traktat lizboński nie będzie jeszcze ratyfikowany przez całą Unię, to zorganizuje referendum i będzie namawiać do głosowania na „nie”. A wtedy traktat upadnie. Nie wiadomo, co torysi zrobią, gdyby doszli do władzy, już po ratyfikacji traktatu przez wszystkie kraje. Zapewne będą próbowali wynegocjować w Unii jakieś ustępstwa dla Wielkiej Brytanii.

[i]not. lor[/i][/ramka]

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021