KGHM wynegocjował z ukraińskim przewoźnikiem blisko dwukrotnie niższą stawkę za lot z Chin do Polski niż np. Niemcy. Powodem była m.in. deklaracja, że największy samolot towarowy świata wynajmiemy aż osiem razy. Jednak po awanturze, jaką wywołał w Polsce przylot An-225 Mrija ze sprzętem dla medyków, spółka zerwała rozmowy i podpisała umowę z LOT – ustaliła „Rz".
Atrakcyjna oferta
Lądowanie – 14 kwietnia – największego samolotu świata na warszawskim Okęciu relacjonowały wszystkie media, a maszynę z 80 tonami sprzętu do walki z Covid-19 na pokładzie witał premier, minister aktywów państwowych i prezes KGHM. To właśnie ta spółka, na zlecenie Kancelarii Premiera, dzięki ponad 20-letnim kontaktom w Chinach, kupiła deficytowy na rynkach świata sprzęt: kombinezony medyczne, przyłbice, maseczki ochronne, a wcześniej także respiratory.
Opozycja krytykowała wybór antonowa na środek transportu. „Samo wynajęcie maszyny kosztowało ponad 12 milionów zł, choć na płytach lotnisk stoją nieużywane samoloty PLL LOT, które wzorem Air Canada mogłyby po zdemontowaniu foteli służyć jako samoloty transportowe" – dowodzili w interpelacji do premiera posłowie opozycji.
„Mniejszy Boeing 777 bierze na pokład 112 ton ładunku, co może oznaczać, że 96 ton dostarczonego 14 kwietnia sprzętu można było przetransportować za jednym razem mniejszym samolotem i taniej" – napisał z kolei poseł Adam Szłapka (Nowoczesna) w piśmie do NIK z prośbą o kontrolę w związku z podejrzeniem niegospodarności.