Jak podaje prestiżowy dziennik „Asahi Shimbun”, takie właśnie słowa wypowiedział sekretarz generalny partii Ichiro Ozawa podczas wizyty w jednej z starożytnych buddyjskich świątyń na południu kraju.
– Islam jest pod tym względem podobny, choć nieco lepszy niż chrześcijaństwo – stwierdził Ozawa po spotkaniu z Yukei Matsunagą, przewodniczącym Japońskiej Federacji Buddyjskiej zrzeszającej 102 sekty i grupy buddyjskie z całego kraju. Według lidera DPJ wady chrześcijaństwa leżą u podstaw kryzysu świata zachodniego. – Społeczeństwo Zachodu z jego chrześcijańskimi korzeniami znalazło się w ślepym zaułku – oświadczył.
Zdaniem Ozawy buddyzm jest za to bardzo otwartą, tolerancyjną religią i sposobem myślenia. – Współczesne społeczeństwo zapomniało lub straciło z pola widzenia ducha narodu japońskiego. Buddyzm naucza, jak powinni żyć ludzie i jaki powinien być stan ludzkiego umysłu – dodał.
Wypowiedź Ozawy jest o tyle kłopotliwa dla jego rządu, że już dziś wizytę w Japonii ma rozpocząć prezydent USA Barack Obama, który tak jak większość amerykańskich przywódców otwarcie odwołuje się do „religii Zachodu”. „Te słowa wywołają bez wątpienia spore poruszenie, bo Ozawa to najbardziej wpływowa postać partii rządzącej” – ocenia dziennik „Japan Times”. 67-letni polityk uznawany jest za architekta niedawnego historycznego triumfu swej partii w wyborach parlamentarnych. To w dużej mierze dzięki niemu DPJ udało się przerwać ponadpółwieczną dominację Partii Liberalno-Demokratycznej.
Ozawa zapewne byłby dziś premierem, gdyby nie skandal finansowy sprzed paru lat, który sprawił, że musiał oddać fotel lidera partii Yukio Hatoyamie, obecnemu szefowi rządu.