Catherine Ashton nie zdołała przekonać eurodeputowanych, że jest najlepszym kandydatem na nowe stanowisko. Pojawi się w Parlamencie Europejskim jeszcze w styczniu, wtedy wydadzą werdykt. – Oceniłbym ją na trójkę z plusem – mówi Marek Siwiec z grupy europejskich socjalistów, politycznej rodziny baronessy Ashton, działaczki Partii Pracy.
[srodtytul]Brak kompetencji i doświadczenia[/srodtytul]
– Było tylu znakomitych kandydatów. Dlaczego właśnie pani? – pytał Charles Tannock, eurodeputowany brytyjskiej Partii Konserwatywnej. – Nie muszę się podobać panu, panie Tannock. Ale zostałam wybrana przez przywódców 27 państw członkowskich – odparowała Ashton. Zdaniem krytyków baronessa nie ma odpowiednich kompetencji. Nigdy nie pracowała w dyplomacji, a jej doświadczenie na arenie międzynarodowej ogranicza się do sprawowania przez rok funkcji unijnego komisarza ds. handlu.
Catherine Ashton pojawiła się w Parlamencie Europejskim na spotkaniu z Komisją Spraw Zagranicznych. Formalnie powinna zostać przesłuchana i otrzymać opinię tego gremium, która stanie się podstawą głosowania na posiedzeniu plenarnym, decydującym o akceptacji dla całej Komisji Europejskiej. PE nie może głosować nad poszczególnymi komisarzami, ale jeśli wcześniej komisja parlamentarna wyda negatywną opinię na temat jednego z kandydatów, to jest on wycofywany i zastępowany innym. Seria przesłuchań 26 komisarzy planowana jest na styczeń, kadencję rozpoczną 1 lutego. Ponieważ jednak Catherine Ashton została jednocześnie wysokim przedstawicielem UE ds. polityki zagranicznej i funkcję tę pełni już od 1 grudnia, to doszło wcześniej do tzw. wymiany poglądów bez wydania formalnej opinii. Baronessa nie wypadła dobrze. Na wiele ważnych pytań w ogóle nie odpowiedziała.
– Albo dlatego, że nie znała odpowiedzi, albo dlatego, że nie chciała jej udzielić – mówi Siwiec.