– Pojawiły się nowe elementy, które każą nam wątpić, że Florence Cassez miała uczciwy proces – oświadczył rzecznik francuskiego MSZ Bernard Valero. – W dniu, w którym mijają cztery lata od jej uwięzienia w Meksyku, powinna wiedzieć, że o niej nie zapomnieliśmy – zapewniał. Przed ambasadą Meksyku w Paryżu kilkadziesiąt osób domagało się ekstradycji młodej kobiety do Francji. Ona sama w wywiadzie dla rozgłośni Europe 1 mówiła, że czuje się już zmęczona, ale będzie walczyć.
Dla Meksykanów 34-letnia Florence Cassez to sprytna komediantka, która zdołała przekonać do swej wersji wydarzeń z 2005 r. rząd i opinię publiczną we Francji i na świecie. Według tej wersji jedynym błędem Francuzki było to, że zakochała się w Meksykaninie, który okazał się bandytą. Czy ma spędzić resztę życia w więzieniu dlatego, że znalazła się w niewłaściwym czasie, w niewłaściwym miejscu z niewłaściwym mężczyzną? Tym miejscem była posiadłość w stanie Meksyk, gdzie banda Los Zodiacos przetrzymywała uprowadzonych dla okupu ludzi. Narzeczony Florence Israel Vallarta okazał się jednym z jej hersztów. 9 grudnia 2005 r. meksykańscy antyterroryści z karabinami szturmowymi wtargnęli na ranczo, uwolnili zakładników i aresztowali pozostałych. Wśród zatrzymanych była Francuzka. Meksykanie mogli obejrzeć całą akcję w telewizji. Byli pod wrażeniem.
Później wyszło na jaw, że oglądali inscenizację zamówioną przez żądne sukcesów władze. Antyterroryści w świetle kamer odtworzyli akcję z udziałem bandytów i porwanych. Adwokaci Francuzki wykorzystują to teraz, by dowieść, że cała sprawa była oparta na mistyfikacji.
Gdy w marcu z wizytą w Meksyku gościł Nicolas Sarkozy, wydawało się, że wróci do Paryża z Florence. Jednak prezydent Felipe Calderon uległ presji opinii publicznej w Meksyku i nie zgodził się, by Francuzka odbywała karę w swoim kraju.