Do zbrodni, o której mowa, doszło w 1896 roku na terenie dzisiejszego Zimbabwe. Baden-Powell (1857 – 1941) był wówczas pułkownikiem armii brytyjskiej, który zwalczał rebelię jednego z miejscowych plemion. Murzyni uznali, że biali są odpowiedzialni za suszę i inne spadające na nich klęski żywiołowe i wyrżnęli 300 brytyjskich osadników.
W 1896 roku Robertowi Baden-Powellowi udało się otoczyć zbuntowanych wojowników. Dowodził nimi Uwini, plemienny przywódca, który głosił, że ma magiczną moc, a lokalni bogowie chronią go przed kulami białego człowieka. W wyniku negocjacji Uwini zgodził się jednak poddać, ale dopiero po tym, jak Brytyjczycy obiecali, że go oszczędzą.
Jak wynika z sensacyjnych dokumentów, które zostały w tym tygodniu sprzedane w jednym z angielskich domów aukcyjnych, gdy Uwini złożył broń, Baden-Powell postawił go przed utworzonym naprędce trybunałem wojskowym. Wyrok był nietrudny do przewidzenia. Plemienny wódz został natychmiast rozstrzelany.
Incydent był na tyle niepokojący, że władze wojskowe wszczęły śledztwo. Baden-Powell stwierdził jednak, że nie ma sobie nic do zarzucenia. “Natychmiastowe wymierzenie kary wodzowi na oczach jego ludzi dało niepowtarzalną okazję do zniszczenia ich wiary w lokalnego boga Mimo” – zeznał pułkownik.
Armia przychyliła się do jego argumentów i Baden-Powell został oczyszczony ze wszelkich zarzutów. Również potomkowie słynnego oficera usprawiedliwiają dziś jego działania. – Każdy z nas popełnia błędy. Czas wojny to czas wielkich emocji. Działa się wtedy pod wpływem impulsów – powiedział brytyjskiej prasie wnuk Baden-Powella Robin Clay.