Dyplomacja nie dla nas?

Warszawa nie ma szans wpływać na politykę zagraniczną Wspólnoty, dopóki w składzie jej delegatur nie będzie Polaków

Aktualizacja: 23.08.2010 03:15 Publikacja: 23.08.2010 02:54

Catherine Ashton z Radosławem Sikorskim (zdjęcie z 31 maja)

Catherine Ashton z Radosławem Sikorskim (zdjęcie z 31 maja)

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Takie wnioski płyną z raportu Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych o obsadzie stanowisk szefów delegatur Unii Europejskiej w przededniu powołania Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych.

Według zasad określonych przez Radę UE dobór personelu ESDZ ma być oparty na zasadach równowagi geograficznej i płci. Z raportu przygotowanego przez dwoje analityków PISM Ryszardę Formuszewicz i Jakuba Kumocha wynika jednak, że żadna z tych zasad nie jest spełniona. Podobnie jak zasada kompetencji, zwłaszcza znajomości przez szefów delegatur języków krajów, w których obejmują misję.

Ze starych państw członkowskich wywodzi się ponad 92 procent personelu unijnej służby dyplomatycznej, a jeśli uwzględnić wyłącznie skład zagranicznych przedstawicielstw, odsetek ten przekracza 95 procent. Oprócz Litwy i Węgier żaden z nowych krajów członkowskich nie ma przedstawiciela wśród 115 ambasadorów Unii objętych badaniem PISM. Jeśli brać pod uwagę liczbę mieszkańców danego kraju i liczbę jego przedstawicieli w służbie dyplomatycznej UE, 11 krajów (zwłaszcza Belgia) jest zdecydowanie nadreprezentowanych wśród personelu unijnej dyplomacji. Wśród krajów słabo reprezentowanych dominują nowi członkowie. Polska – bez żadnego ambasadora i z zaledwie 36 osobami zatrudnionymi w całej służbie dyplomatycznej UE – zajmuje ostatnie miejsce na liście.

Unia stosuje podwójną miarę przy ocenie więzów kulturowych, językowych i historycznych. W Afryce i Ameryce Południowej często szefem delegatury zostaje obywatel byłego mocarstwa kolonialnego, co bywa tłumaczone kompetencją danej osoby. Na przykład szefem delegacji Unii w RPA jest Holender, w Senegalu – Francuz, w Chile i Kolumbii – Hiszpanie, w Brazylii – Portugalczyk. Tylko trzech z 44 przedstawicieli UE w Afryce reprezentuje państwa, które nie miały kolonii na tym kontynencie.

Natomiast przy powierzaniu placówek w dawnych pań- stwach ZSRR nie wzięto pod uwagę związków historycznych, znajomości realiów politycznych, a nawet kompetencji językowych kandydatów z krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Prowadzi to do kuriozalnych nominacji. Szefem delegatury UE w Moskwie jest Hiszpan niemówiący po rosyjsku, a w Kijowie Portugalczyk niemówiący ani po rosyjsku, ani po ukraińsku. Języka rosyjskiego nie zna ani jeden reprezentant Unii w dawnej azjatyckiej części ZSRR.

Żaden przedstawiciel Unii w państwach arabskich nie zna arabskiego (jest to jeden z sześciu oficjalnych języków ONZ), szef delegatury w Turcji nie zna tureckiego. Szefowie delegatur w Azji nie znają wietnamskiego, koreańskiego, hindi czy urdu. Wyjątkiem jest delegatura w Tokio: zarówno szef, jak i jego zastępca mówią po japońsku. Jeśli chodzi o język chiński, autorzy raportu uzyskali informację, że jeden z szefów używa języka „w sytuacjach nieoficjalnych”, a „inny się go uczy”.

Przedstawiciele Unii Europejskiej, w tym szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton, nader często podkreślają potrzebę zachowania równowagi płci przy nominacjach na wysokie stanowiska. Na razie jednak kobiety stanowią niecałe 10 procent wśród jej ambasadorów, czyli mniej niż w służbach dyplomatycznych zdecydowanej większości krajów członkowskich. Na przykład prawie 20 procent polskich ambasadorów to kobiety. 

[ramka][b]Służba zagraniczna UE [/b]

Stanowisko szefa unijnej dyplomacji (pełna nazwa – wysoki przedstawiciel unii ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa) ustanowiono w traktacie amsterdamskim, który wszedł w życie w 1999 r. Przez dziesięć lat pełnił je Javier Solana. Traktat z Lizbony, który zaczął obowiązywać w ubiegłym roku, znacznie wzmocnił pozycję przedstawiciela. W 2009 r. stanowisko objęła, dzięki wsparciu centrolewicy z całej UE, niemająca doświadczenia w dyplomacji Brytyjka Catherine Ashton. Roczny budżet dyplomacji UE wynosi 3 mld euro.

[i]—mszy[/i][/ramka]

Takie wnioski płyną z raportu Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych o obsadzie stanowisk szefów delegatur Unii Europejskiej w przededniu powołania Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych.

Według zasad określonych przez Radę UE dobór personelu ESDZ ma być oparty na zasadach równowagi geograficznej i płci. Z raportu przygotowanego przez dwoje analityków PISM Ryszardę Formuszewicz i Jakuba Kumocha wynika jednak, że żadna z tych zasad nie jest spełniona. Podobnie jak zasada kompetencji, zwłaszcza znajomości przez szefów delegatur języków krajów, w których obejmują misję.

Pozostało 84% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021