Odebranie obywatelstwa nierodowitym Francuzom za zabicie lub zranienie policjanta – m.in. takie zmiany w prawie zapowiedział prezydent Francji na nieformalnym spotkaniu z ministrami krajów europejskich, które odbyło się w poniedziałek w Paryżu. Decyzja w sprawie nowego prawa ma zapaść do końca miesiąca.
Na liście zaproszonych do Paryża gości znaleźli się ministrowie spraw wewnętrznych Niemiec, Włoch, Hiszpanii, Belgii i Wielkiej Brytanii, a nawet Kanady, czyli krajów, które również mają problemy z mniejszością romską. Zaproszono też przedstawiciela Grecji, która jest szlakiem tranzytowym dla imigrantów. Nie zostali zaś zaproszeni ministrowie z Bułgarii czy Rumunii, państw, do których Francja deportuje kłopotliwych gości.
Francja rozpoczęła kontrowersyjną akcję po incydencie z 18 lipca w Saint-Aignan nad Loarą. Po zastrzeleniu Roma przez policję doszło do szturmu na miejscowy komisariat policji. Prezydent Nicolas Sarkozy zapowiedział wtedy masową likwidację obozowisk romskich, które nazwał „źródłem handlu ludźmi, prostytucji i wykorzystywania dzieci”. Pod koniec lipca rząd zaostrzył przepisy i zapowiedział, że w ciągu trzech miesięcy zlikwiduje połowę z około 300 nielegalnych obozowisk we Francji.
– To element kampanii wyborczej. Polityka Sarkozy’ego skierowana jest do wyborców. Chce pokazać, że troszczy się o dobro i bezpieczeństwo obywateli – mówi „Rz” Riva Kastroryano z Ośrodka Studiów i Badań Międzynarodowych (CERI) w Instytucie Studiów Politycznych w Paryżu. Tylko w sierpniu odesłano około 1000 z 15 tys. przybyłych ostatnio do Francji Romów. Tych, którzy dobrowolnie wyjadą, rząd wspomaga kwotą 300 euro.
Wydarzenia we Francji krytykuje Komisja Europejska. Głosy sprzeciwu wobec polityki wysiedleń słychać także w samej Francji. Partia Socjalistyczna porównuje akcję likwidowania obozowisk do wojny domowej. Konserwatywny poseł Jean-Pierre Grand stwierdził, że stosowane metody podobne są do „łapanek w czasie wojny, a polityka likwidacji obozowisk jest obrzydliwa”.