Według ostatnich badań opinii publicznej przy władzy utrzyma się sojusz partii centroprawicowych. W niedzielnych wyborach mają otrzymać ponad 51 proc. głosów. Cztery partie, które wchodzą w jego skład (Umiarkowana Partia Koalicyjna, Centrum, Partia Ludowa i Chrześcijańska Partia Demokratyczna), stają w szranki ze Szwedzką Socjaldemokratyczną Partią Robotniczą, Lewicą i Partią Zielonych, które po raz pierwszy w historii stworzyły blok czerwono-zielony.
Powszechne zaniepokojenie polityków budzi jednak partia skrajnych nacjonalistów Demokraci Szwecji. Z notowań wynika, że po raz pierwszy pokonają oni czteroprocentowy próg i wejdą do parlamentu. Żadne ugrupowanie nie wyobraża sobie jednak z nimi współpracy, a główni rywale gotowi są nawet zawrzeć szeroką koalicję, byle nie dopuścić do władzy ekstremistów.
Lewicowy tygodnik „Expo”, w którym pracował znany pisarz Stieg Larsson, twierdzi, że niektórzy kandydaci Demokratów Szwecji z 28 gmin (na 233) mają powiązania z kręgami neonazistowskimi.
Demokraci Szwecji chcą ograniczyć aż o 90 proc. napływ do Szwecji imigrantów i ich rodzin. Żądają też, by imigranci asymilowali się ze szwedzkim społeczeństwem i jego systemem wartości. W telewizyjnej debacie lider partii Jimmie Akesson ostrzegł, że kraj ulega islamizacji, i stwierdził, że szwedzkie społeczeństwo zbyt łatwo dostosowuje się do „ekspansji muzułmańskiej mniejszości”.
Akesson był zbulwersowany, że linie lotnicze SAS noszą się z zamiarem serwowania mięsa ze zwierząt uśmiercanych według obrządku halal, a niektóre przedszkola rezygnują z uznawanej przez wyznawców islamu za nieczystą wieprzowiny. Nie podoba mu się też wprowadzenie na czas ramadanu dni wolnych od zajęć szkolnych dla muzułmańskich dzieci.