Bój o unijne stanowiska dla Polaków

Catherine Ashton nie zwiększyła równowagi geograficznej w dyplomacji unijnej. Polski eurodeputowany nie rezygnuje więc z wprowadzenia parytetów narodowych

Publikacja: 27.09.2010 21:34

Jacek Saryusz-Wolski

Jacek Saryusz-Wolski

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

– Potrzebne jest długoterminowe rozwiązanie systemowe, które może się docelowo przełożyć nawet na 500 stanowisk dla Polaków w służbie liczącej blisko 6 tysięcy ludzi – mówi „Rz“ Jacek Saryusz-Wolski, eurodeputowany PO, który od wielu miesięcy forsuje równowagę geograficzną w nowo tworzonej Europejskiej Służbie Działań Zewnętrznych.

W środę Komisja Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego prawdopodobnie przyjmie jego propozycję, aby przez 10 lat w ESDZ obowiązywały parytety narodowe, czyli preferencje dla kandydatów z krajów dziś słabo reprezentowanych w służbach zagranicznych UE, takich jak Polska. Na 130 ambasadorów mamy na razie dwa stanowiska – w Jordanii i Korei Południowej. W Brukseli też nie wygląda to dobrze.

Parytetom sprzeciwia się na razie szefowa ESDZ Catherine Ashton. „Szczerze wierzę, że wykluczenie kandydatów ze względu na ich narodowość czy płeć z możliwości ubiegania się o stanowiska w ESDZ, poprzez wprowadzenie systemu kwotowego, podważy wspólnotową naturę nowej dyplomacji. Pośrednio (...) może wykluczyć najlepszych kandydatów. To nie jest to, o co nam chodzi“ – napisała Ashton w liście do przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych PE.

– Dziwna argumentacja przeciwstawiająca kompetencje zasadzie równowagi geograficznej – uważa Saryusz-Wolski. Według niego nie ma ryzyka, że pracę dostaną słabi kandydaci, bo wszyscy będą musieli przejść ostre procedury konkursowe. – Uwaga o wspólnotowym charakterze służby też jest niezrozumiała. Nie zasługuje ona na taką nazwę w obecnej formie, gdy jest zdominowana przez 11 krajów, a praktycznie nieobecnych jest w niej 16 państw – uważa. Ashton tłumaczy się z ostatnich nominacji ambasadorskich, gdy na ofertę 31 stanowisk tylko cztery dostały nowe państwa. Jej zdaniem konkurowały tylko w wybranych regionach.

„European Voice“ twierdzi, że Saryusz-Wolski grozi blokowaniem powołania nowej unijnej dyplomacji, bo chce zwiększyć szansę Polaków na wysokie stanowiska w ESDZ. Rząd stara się o stanowisko zastępcy sekretarza generalnego, jednego z trzech najwyższych rangą urzędników, dla Mikołaja Dowgielewicza, sekretarza stanu w MSZ ds. europejskich, lub Macieja Popowskiego, obecnie szefa gabinetu Jerzego Buzka.

– Potrzebne jest długoterminowe rozwiązanie systemowe, które może się docelowo przełożyć nawet na 500 stanowisk dla Polaków w służbie liczącej blisko 6 tysięcy ludzi – mówi „Rz“ Jacek Saryusz-Wolski, eurodeputowany PO, który od wielu miesięcy forsuje równowagę geograficzną w nowo tworzonej Europejskiej Służbie Działań Zewnętrznych.

W środę Komisja Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego prawdopodobnie przyjmie jego propozycję, aby przez 10 lat w ESDZ obowiązywały parytety narodowe, czyli preferencje dla kandydatów z krajów dziś słabo reprezentowanych w służbach zagranicznych UE, takich jak Polska. Na 130 ambasadorów mamy na razie dwa stanowiska – w Jordanii i Korei Południowej. W Brukseli też nie wygląda to dobrze.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020