Pod względem traktowania osób homoseksualnych w UE są dwie prędkości – twierdzi unijna Agencja Praw Podstawowych (FRA). – Nasze badania nie tylko wskazały na pozytywne zmiany, ale również ujawniły obszary, w których niewiele się zmieniło od ostatniego badania przeprowadzonego w 2008 r. albo też nastąpiło pogorszenie sytuacji – powiedział Morten Kjaerum, dyrektor Agencji Praw Podstawowych. Jako przykład podał związki między osobami tej samej płci.
Prawne uwarunkowania bardzo różnią się między poszczególnymi państwami. Polska należy do grupy, w której związki osób tej samej płci nie są w żaden sposób uznawane prawnie. Ogranicza też prawo do swobodnego przemieszczania się i osiedlania obywateli innych krajów UE orientacji homoseksualnej. Bo uniemożliwia zagranicznym legalnym małżonkom i partnerom tej samej płci, którzy zawarli związek w innym kraju, osiedlanie się w Polsce na tych samych zasadach jak osobom pozostającym w legalnych związkach heteroseksualnych.
– Mam nadzieję, że Komisja Europejska przymusi Polskę do respektowania prawa – mówi „Rz” Joanna Senyszyn, eurodeputowana SLD. Do tej pory KE nie interweniowała jednak w podobnych sprawach.
– Próbuje działać łagodnie. Ale jeśli chodzi o prawa człowieka, to trzeba stosować środki przymusu – uważa europosłanka. Według niej w Polsce społeczeństwo jest gotowe na zmianę. – Pokazuje to wybór Krystiana Legierskiego na radnego. Polakom nie przeszkadza ani homoseksualizm, ani inny kolor skóry. To politycy mają z tym problem – twierdzi Senyszyn.
– Zmuszanie Polski do uznawania cząstkowych nawet skutków cudzoziemskich związków homoseksualnych to próba wprowadzenia bocznymi drzwiami legalizacji tego stanu w naszym kraju. Unia nigdy nie uzyskała takich praw – mówi „Rz” Konrad Szymański, eurodeputowany PiS. Jak podkreśla, państwa członkowskie są suwerenne w dziedzinie prawa rodzinnego. – Uznawanie odbywa się na zasadzie wzajemności. Czy jakby jakiś kraj wprowadził wielożeństwo, to inne zostałyby zmuszone do uznania skutków prawnych? – pyta europoseł.