Watykan chce, by świat jak najszybciej zapomniał o zmarłym w 2008 roku meksykańskim księdzu Marcialu Macielu, który molestował seminarzystów, miał troje nieślubnych dzieci, korumpował hierarchów, wyłudzał datki i brał narkotyki. Był tak sprytny, że cieszył się pełnym zaufaniem kolejnych papieży, w tym Jana Pawła II.
Na stronie internetowej Legionu Chrystusa opublikowano dokładną instrukcję w sprawie relacji zgromadzenia i świeckiego ruchu Regnum Christi „z osobą o. Maciela”. Prócz zakazu wieszania zdjęć założyciela zabrania się świętowania jego urodzin, imienin czy rocznicy święceń, a data jego śmierci ma być dniem modlitwy. Zgromadzenie nie będzie rozpowszechniać jego pism. Miejsce pochówku Maciela w rodzinnym mieście Cotija w Meksyku ma być traktowane jak każdy chrześcijański grób, a nie jako cel pielgrzymek. Prywatnie można przechowywać zdjęcia Maciela, czytać jego pisma i odtwarzać homilie. Księżom nie zakazuje się czerpania z nich inspiracji do kazań, byleby nie cytowali źródła. Nowy szef Legionu Alvaro Corcuera wierzy, że dyrektywy pomogą legionistom „skupić się na osobie Chrystusa”.
[wyimek]Watykan chce, by świat jak najszybciej zapomniał o Marcialu Macielu [/wyimek]
Postawę Kościoła wobec Maciela skrytykował niedawno w wywiadzie rzece Benedykt XVI. „Działaliśmy bardzo wolno i z dużym opóźnieniem” – przyznał. Tłumaczył, że Meksykanin tak sprytnie ukrywał swe występki, że dowody zaczęły docierać do Watykanu dopiero po roku 2000. Przyznał jednak, że życie Maciela nadal pozostało dla niego tajemnicą: z jednej strony – niemoralność, bezczelność, przebiegłość, z drugiej – ogromny dynamizm i siła, z jaką budował założone w 1941 roku zgromadzenie, obecne dziś w 22 krajach. „Sama wspólnota jest zdrowa” – uważa papież.
Ofiary księdza, z którymi rozmawiali biskupi prowadzący przez osiem miesięcy przesłuchania w Legionie Chrystusa i Regnum Christi, odtwarzały tę samą scenę, która zmieniła ich młodzieńcze lata w koszmar. Maciel mówił, że jest chory, kładł się do łóżka i wzywał jednego z seminarzystów. Kazał mu masować swego członka, co – twierdził – przynosiło mu ulgę w cierpieniu. Potem wykorzystywał chłopca i zmuszał go do milczenia, wmawiając, że ma dyspensę od papieża. Gnębionych wyrzutami sumienia rozgrzeszał.