Minister transportu Peter Ramsauer wierzy w sukces akcji oczyszczenia niemieckiego z anglicyzmów. W swoim resorcie zakazał używania takich słów jak Ticket, Laptop czy Travel management.
Zastąpiły je niemieckie Fahrschein (bilet), Klapprechner (składany komputer) i Reisestelle (punkt podróży). Minister oczekuje teraz, że wezmą z niego przykład szefowie innych resortów.
Język niemiecki jest wystarczająco bogaty, by nie trzeba było posiłkować się angielskim. – Mam stuprocentowe poparcie społeczeństwa – zapewnia minister niemieckie media, powołując się na liczne e-maile i telefony od obywateli.
Podobno wsłuchuje się w „głos narodu”, który ma już dosyć wszechobecnych anglicyzmów. Z badań rzeczywiście wynika, że anglicyzmów nie toleruje 80 procent obywateli. Nie przeszkadza to jednak niemieckim politykom, dziennikarzom i przedsiębiorcom, którzy posługują się anglicyzmami na co dzień.
Ocenia się, że w użyciu jest ich niemal siedem tysięcy. Niektórzy twierdzą, że istnieje wręcz nowy język – Denglisch, będący mieszanką niemieckiego i angielskiego.