„Ben Ali, odejdź!”, „Ben Ali, morderca!” – skandowali w piątek demonstranci zebrani przed Ministerstwem Spraw Wewnętrznych w Tunisie. Na ulice wyszły tysiące osób, wśród nich adwokaci ubrani w czarne togi. Żądali natychmiastowej dymisji Zin el Abdina Ben Alego, który rządził krajem nieprzerwanie od 23 lat. Także w położonym w środkowej części kraju mieście Sidi Bouzid, gdzie miesiąc temu rozpoczęły się uliczne protesty przeciw bezrobociu i wzrostowi cen żywności, Tunezyjczycy masowo wyszli na ulicę. – Ben Ali, wynoś się! – krzyczał z trybuny działacz związkowy Sliman Rouissi.
Protesty zaskoczyły władze, bo w czwartek wieczorem, po miesiącu zamieszek, w których zginęły co najmniej 23 osoby, 74-letni prezydent oświadczył, że nie będzie się ubiegał o szóstą kadencję w wyborach w 2014 r. Obiecał wprowadzenie wolności prasy, zniesienie cenzury oraz obniżenie cen cukru, mleka i chleba. Zapewniał, że siły bezpieczeństwa nie będą już używać ostrej amunicji przy tłumieniu manifestacji. Ale Tunezyjczycy nie uwierzyli w cudowną przemianę władz. „Czy ktoś kiedyś widział, by wilk zamienił się w owcę w ciągu jednej doby?” – pytali na forach internetowych. Entuzjazm, który wybuchł po odblokowaniu dostępu do portali, takich jak Facebook czy YouTube, szybko ustąpił miejsca rozczarowaniu.
– Ludzie nie wierzą w demokratyzację kraju. Rodzina żony prezydenta Leili trzyma w rękach kluczowe sektory gospodarki. Korupcja jest wszechobecna. Opozycja została całkowicie stłamszona – mówi „Rz” politolog dr Ferhat Horchani z Uniwersytetu w Tunisie.
– Sytuacja bardzo szybko się rozwinęła. Dwa – trzy dni temu ludność była tak wzburzona, że ludzie dewastowali banki, spalili posterunek policji, rabowali sklepy. Wszystko zniknęło z półek – mówi „Rz” polska rezydentka biura podróży od pięciu lat mieszkająca w Tunezji.
W Tunisie policja użyła w piątek wobec demonstrantów gazu łzawiącego, ale słychać było również strzały. Według świadków kilkanaście osób zostało rannych. Sytuacja zmieniała się z minuty na minutę. W reakcji na ponowne gwałtowne rozruchy Ben Ali wprowadził stan wyjątkowy i kazał wojsku strzelać do każdego, kto będzie stawiał opór. Zdymisjonował rząd i rozpisał nowe wybory parlamentarne.