Rosyjski premier przybył wczoraj z większością swego rządu na spotkanie z Komisją Europejską. Robocze rozmowy dotyczyły wszystkiego, co ważne w stosunkach UE ze wschodnim sąsiadem, przede wszystkim handlu i energii. Władimir Putin nie byłby jednak sobą, gdyby nie wykorzystał konferencji prasowej do wygłoszenia kilku uwag pod adresem Zachodu. Pytany o wydarzenia w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie premier Rosji przestrzegł przed mieszaniem się w wewnętrzne sprawy innych krajów i narzucanie demokracji tam, gdzie nie ma do tego warunków.
– Przywódca rewolucji irańskiej mieszkał w Paryżu. Przejął władzę w Iranie i potem Zachód obłożył go sankcjami. W państwie palestyńskim Zachód wymusił demokratyczne wybory. Wygrał Hamas uznawany za organizację terrorystyczną – wyliczał premier. – Ludzie powinni mieć prawo budowania swojej przyszłości po swojemu – przekonywał. Przeprowadził skomplikowaną paralelę pomiędzy sytuacją na północnym Kaukazie i w Belgii, która od czerwca 2010 roku nie ma rządu. Stojący obok niego José Barroso, przewodniczący Komisji Europejskiej, nie zareagował na te prowokacje i spokojnie oświadczył, że UE i Rosja potępiają użycie siły wobec ludności cywilnej w Libii.
Na główny problem w relacjach między UE a Rosją wyrasta kwestia energii. W myśl trzeciego pakietu energetycznego, który wchodzi w życie już 3 marca, produkcja energii powinna być oddzielona od jej przesyłu: albo poprzez rozdział właścicielski, albo menedżerski. Zasada ta dotyczy wszystkich spółek działających na terenie UE, również tych z państw trzecich, i ma doprowadzić do większej konkurencji i spadku cen. Wybór opcji zależy od państwa członkowskiego.
Polska wybrała rozdział menedżerski, dzięki czemu Gazprom może pozostać właścicielem Jamału, tyle że zarząd nad tym gazociągiem (ustalanie cen i zasad dostępu) musiał zostać powierzony nowej niezależnej spółce. Z kolei na Litwie Gazprom musi się pozbyć gazociągu. O to głównie mają pretensje Rosjanie. Putin groził wczoraj, że powierzenie dróg przesyłu innym spółkom doprowadzi do wzrostu cen. Barroso był jednak nieugięty. – Prawo zostało przyjęte przez państwa członkowskie i będzie obowiązywać. Nie jest dyskryminacyjne, bo te same zasady obowiązują spółki rosyjskie, norweskie czy unijne – wyliczał. Na argument Putina, że Rosja powinna być dobrze traktowana jako wielki dostawca gazu do UE, szef KE odpowiedział: – To prawda, że wasz gaz ogrzewa nasze domy. Ale my wam za to płacimy. I to nieźle.