Do podwójnego zabójstwa doszło w nocy z czwartku na piątek w nocnym klubie Retro we Władykaukazie, stolicy Osetii Północnej, leżacej w granicach Rosji. Według świadków, ochroniarz premiera separatystycznej republiki gruzińskiej Osetii Południowej Wadima Browcewa oraz kuzyn prezydenta Eduarda Kokojtego (również zastępca szefa jego ochrony) wypili za dużo i zachowywali się agresywnie. W pewnym momencie posprzeczali się z siedzącym przy sąsiednim stoliku miejscowym mistrzem kickboxingu Albertem Czgojewym.

„Podobno poszło o to, jaki rodzaj sportu jest lepszy: boks czy kickboxing" – napisał rosyjski portal Lenta.ru. Czgojew, który również był nietrzeźwy, chcąc udowodnić, że ma rację, ich pobił. Później chciał ich przeprosić, jednak tamci zaczęli mu grozić pistoletami Stieczkina, używanymi w rosyjskich służbach specjalnych. Wtedy sportowiec wyrwał broń z rąk jednego z nich i zastrzelił obydwu. Zabójca sam zgłosił się na policję. „Myślałem, że pistolet był na gumowe kule" – tłumaczył. Pod jego domem dyżurują funkcjonariusze policji, bo pojawiła się informacja, że rodziny zamordowanych szykują zemstę.

Policja  sprawdza, co robili we Władykaukazie uzbrojeni ochroniarze przedstawicieli władz sąsiedniej Osetii Południowej. Według przepisów nie mieli prawa mieć przy sobie służbowej broni, jeśli nie chronili premiera czy prezydenta. Mieli obowiązek zostawić pistolety w chwili, gdy przekraczali granicę z Rosją. Rosyjskie portale zastanawiały się, czy zbrodnia ma związek z polityką lub pracą zamordowanych. Według władz w Cchinwali ochroniarz premiera i kuzyn Kokojtego przebywali we Władykaukazie prywatnie.