Europarlament. Spory w parlamencie europejskim

Krytyka Tuska nie jest wyjątkiem. Z atakiem swoich eurodeputowanych spotkali się m.in. Merkel, Sarkozy i Berlusconi

Publikacja: 08.07.2011 19:33

Historia pokazuje, że wystąpienie Zbigniewa Ziobry podczas inauguracji polskiej prezydencji nie było

Historia pokazuje, że wystąpienie Zbigniewa Ziobry podczas inauguracji polskiej prezydencji nie było egzotycznym wydarzeniem. Na zdjęciu sesja Parlamentu Europejskiego w 2009 r.

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Wystąpienie europosła Zbigniewa Ziobry podczas inauguracji polskiej prezydencji w Parlamencie Europejskim w Strasburgu, w którym zaatakował premiera Donalda Tuska, zarzucając rządowi ograniczanie wolności mediów i praw opozycji, wywołało krytykę. Europosłowie PO, ale też PJN czy SLD oskarżyli go o przenoszenie partyjnego piekła z Polski na forum unijne.

Historia pokazuje jednak, że wystąpienie Ziobry nie było w PE egzotycznym wyjątkiem.

Włosko-włoska wojna

– Krajowe konflikty są przenoszone na forum europejskie – mówi "Rz" Doru Frantescu, szef VoteWatch, projektu internetowego, który śledzi aktywność eurodeputowanych. – Wystarczy wspomnieć o włosko-włoskiej wojnie o ustawę medialną w 2009 r. czy krytyce, jaka spadła na prezydenta Sarkozy'ego ze strony socjalistów i Zielonych za wyrzucanie Romów z Francji w 2010 r.

Rząd PiS był w przeszłości atakowany za homofobię i wtedy europosłowie opozycji nie protestowali, że sprawy krajowe wyciągane są na forum europejskie. – Nie widzę powodu, dla którego eurodeputowany nie może wygłaszać swoich krajowych obaw w PE – mówi Frantescu.

Kiedy w styczniu w PE przemawiał Viktor Orban, krytykowano go za prawo medialne, przy czym gorzkie słowa usłyszał nie tylko ze strony węgierskich socjalistów, ale i europosłów lewicy i liberałów z innych krajów Unii. Orban miał pecha: inauguracja prezydencji wypadła w bardzo gorącym powyborczym okresie na Węgrzech, gdy rządzący Fidesz postanowił właśnie wywrócić do góry nogami obowiązujący porządek prawny. Gdy prezydencje przypadają na okres spokojniejszy w kraju, nie budzą też takich emocji za granicą.

Jak mówi w rozmowie z "Rz" Piotr Kaczyński, ekspert Centre for European Policy Studies w Brukseli, okres prezydencji jest bardzo kuszący do wygłaszania krytyk. Wtedy uwaga opinii publicznej jest skupiona na debacie w Parlamencie Europejskim. – W niektórych krajach jednak opozycja potrafi zawiesić krytykę rządu na forum europejskim na czas prezydencji – zauważa.

Czeskie "zbratanie"

Kiedy Francuzi obejmowali przewodzenie w UE w lipcu 2008 r., socjalista Bernard  Poignant mówił do Nicolasa Sarkozy'ego: – W Paryżu nie jestem po pańskiej stronie, ale tutaj nie musimy być adwersarzami. Nawet jeśli uważam, że prezydent nie ma racji, to przecież jest on prezydentem mojego kraju. Dlatego życzę mu sukcesu, bo będzie to sukces dla Europy.

Nie zawsze jednak i nie wszystkie siły polityczne się tego trzymają. Gdy w styczniu 2009 r. kierowanie Unią obejmowały Czechy, życzenia sukcesu chadeckiemu rządowi Mirka Topolanka składali czescy socjaliści, komuniści i eurosceptycy. – Pański sukces jest w interesie Czech i interesie Europy – mówił socjalistyczny europoseł Libor Roucek. Nie przeszkodziło to jednak obu stronom oskarżać się potem o upadek rządu w trakcie prezydencji i fatalne tego skutki dla wizerunku Czech w Europie.

Przenoszenie krajowych sporów nie jest wcale ograniczone do nowych państw członkowskich. Krytyka Berlusconiego przez włoską lewicę w każdym możliwym miejscu na ziemi jest już legendarna. Ale gorzkie słowa można też usłyszeć w gronie Niemców, choć zazwyczaj w sprawach europejskich, a nie dotyczących polityki wewnętrznej. Gdy w październiku 2010 r. Angela Merkel z Sarkozym ustalili w bretońskim kurorcie Deauville, jak reformować zarządzanie gospodarcze w Europie, europosłowie przypuścili krytykę. – Niemiecko-francuska samozwańcza rada dyrektorów jest atakiem na europejskie instytucje – mówił Niemiec Martin Schulz, lider socjalistów.

Atak na Sarkozy'ego

Również Sarkozy usłyszał oskarżenia pod swym adresem od Francuzów, gdy zaczynał prezydencję. Nacjonalista Jean Marie Le Pen zarzucił mu układanie się z terrorystami. Było to wkrótce po tym, gdy udało się uwolnić Ingrid Betancourt z rąk kolumbijskich partyzantów. – Ustępuje pan terrorystom z FARC, by chodzić w glorii wyzwoliciela Betancourt – grzmiał Le Pen. Z bardzo ostrą krytyką wystąpił Daniel Cohn Bendit, przywódca Zielonych. W czarnej koszulce z napisem "Pekin 2008" i z olimpijskimi kółkami otoczonymi łańcuchem na  podobieństwo kajdan atakował Sarkozy'ego za zamiar udania się na inaugurację igrzysk w stolicy Chin. – Hańba! – grzmiał były przywódca paryskiej wiosny z 1968 r. i obrońca praw człowieka. – Jak pan będzie jadł obiad, stukając pałeczkami w towarzystwie chińskiego premiera, ja będę myśleć o  uwięzionych i prześladowanych.

Wystąpienie europosła Zbigniewa Ziobry podczas inauguracji polskiej prezydencji w Parlamencie Europejskim w Strasburgu, w którym zaatakował premiera Donalda Tuska, zarzucając rządowi ograniczanie wolności mediów i praw opozycji, wywołało krytykę. Europosłowie PO, ale też PJN czy SLD oskarżyli go o przenoszenie partyjnego piekła z Polski na forum unijne.

Historia pokazuje jednak, że wystąpienie Ziobry nie było w PE egzotycznym wyjątkiem.

Pozostało 90% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019