To będzie najbardziej spektakularne wydarzenie polskiego przewodnictwa w Unii Europejskiej. 29 – 30 września w Warszawie spotkają się przywódcy 33 państw – 27 należących do UE i sześciu spoza niej, ale uczestniczących w Partnerstwie Wschodnim.
Prawie gotowy jest już tekst deklaracji, która ma być na warszawskim szczycie przyjęta. Jest w niej mowa o uznaniu sześciu państw – Armenii, Azerbejdżanu, Białorusi, Gruzji, Mołdawii i Ukrainy – za Europę Wschodnią. Jak wynika z wypowiedzi polskich dyplomatów, część krajów starej Unii, najbardziej stanowczo Włochy, sprzeciwiała się używaniu wobec tej szóstki określeń zawierających słowo „europejski", bo to zgodnie z traktatami daje im szansę na składanie wniosku o członkostwo w Unii Europejskiej.
– To może i wobec Unii nie stosujmy w deklaracji słowa „Europejska" – ironizowali w czasie trwających trzy miesiące negocjacji polscy dyplomaci.
Po tych negocjacjach Włosi są na tyle niezadowoleni, że na szczycie najprawdopodobniej reprezentował ich będzie zaledwie wiceminister spraw zagranicznych (choć może w ostatniej chwili zapadnie decyzja, że jednak minister Franco Frattini). Szefa dyplomacji przyśle Cypr.
Z pozostałych krajów członkowskich UE przyjadą szefowie państw lub rządów, a z Wielkiej Brytanii wicepremier Nick Clegg (nie pojawi się szef rządu, choć Brytyjczycy najbardziej spośród narodów starej Unii wspierali Polaków w pracach nad deklaracją). Będą niemiecka kanclerz Angela Merkel, premierzy Hiszpanii Jose Zapatero i Francji Francois Fillon.