Korespondencja z Waszyngtonu
- W tym tygodniu nowy ekonomiczny raport potwierdził to, co wielu Amerykanów już wcześniej podejrzewało. Klasa średnia straciła grunt pod nogami, a nieliczni najbogatsi stali się jeszcze bogatsi – stwierdził Barack Obama. – Średni dochód najbogatszego jednego procentu Amerykanów wzrósł siedmiokrotnie szybciej niż dochód przeciętnej rodziny z klasy średniej. I to w okresie, gdy koszty wszystkiego, od opieki zdrowotnej po czesne za studia, wystrzeliły w górę – dodał w swym cotygodniowym wystąpieniu.
Republikanie na cenzurowanym
Prezydent przytoczył raport Biura Budżetowego Kongresu, z którego wynika, że dochody po opodatkowaniu najbogatszych obywateli, stanowiących 1 proc. Amerykanów, wzrosły od 1979 do 2007 roku o 275 proc. W tym samym okresie dochody klasy średniej wzrosły przeciętnie o ok. 40 proc., a najbiedniejszej jednej piątej społeczeństwa średnio o 18 proc.
Argument ten, mający potwierdzać pogłębiającą się przepaść między klasami społecznymi, podchwycili szybko i protestujący z lewicowego ruchu „Okupuj Wall Street", i gospodarz Białego Domu. – W tym kraju nie żałujemy nikomu bogactwa ani sukcesu. Zachęcamy do niego. Cieszymy się z niego. Ale Ameryka byłaby lepsza, gdyby każdy miał szansę na awans, a nie tylko ci, którzy są na samym szczycie drabiny zarobków – podkreślił prezydent.
Znów oskarżył republikanów, że nie chcą się zgodzić na jego „zdroworozsądkowe" propozycje, a zamiast walczyć z bezrobociem, chronią tylko interesy najbogatszych.