To ono jest tutaj najważniejsze. Samoloty z ludźmi i sprzętem wojskowym lądują praktycznie bez przerwy. Stąd na patrole wylatują też samoloty rozpoznawcze, czy bojowe, np. F-16, A-10.
Po głównej drodze ciągnie się sznur samochodów. Jadą praktycznie jeden za drugim. Najwięcej jest terenówek np. Toyot, czy Jeepów ale widać też samochody osobowe, wojskowe quady, czy dziwne składaki miejscowych Afgańczyków. Wśród tej drobnicy, co jakiś czas przejeżdżają kolumny wojskowych samochodów opancerzonych.
Hałas jest potworny. Nie wiadomo jednak, czy większy robią samochody, samoloty odlatujące i przylatujące na lotnisko, czy ptaki. Wzdłuż drogi rosną sosny i akcje. Miejscowe ptaki upodobały sobie zwłaszcza sosny. W konarach jednej z nich jest ich mnóstwo. Gdy przechodziliśmy obok, naprawdę można było ogłuchnąć.
Wzdłuż drogi jest dość szeroki chodnik dla pieszych. Mijamy na nim setki ludzi. Najwięcej jest amerykańskich żołnierzy. W mundurach i z bronią maszerują w obie strony. Widać też ludzi, ubranych w dresy US Army, którzy z chodnika zrobili sobie tor do biegania. Zauważyłam, że w amerykańskim wojsku jest naprawdę dużo kobiet. Wygląda na to, że w przeciwieństwie do polskiego, tam nie wzbudzają one żadnej sensacji.
Na chodniku widać też mundury koreańskie, tureckie, brytyjskie, francuskie i oczywiście polskie. Jest też sporo cywili. Bagram to taki tygiel, gdzie można spotkać ludzi wielu ras i narodowości.