Miażdżące zwycięstwo Partii Ludowej (PP) w niedzielnych wyborach do Kortezów zapowiadają wszystkie sondaże. Ostatnie dawały jej 45 proc. głosów i bezwzględną większość w Kongresie Deputowanych. Socjaliści mogli liczyć na poparcie rzędu 30 proc. To kara za 22-procentowe bezrobocie, stagnację, spadek dochodów, drastyczne cięcia i widmo ruiny.
Mariano Rajoy, który ma stanąć na czele nowego rządu, musi odzyskać zaufanie rynków finansowych, zmniejszyć deficyt i skłonić Hiszpanów do kolejnych wyrzeczeń. Tradycyjny elektorat prawicy i Kościół katolicki oczekują jednak przede wszystkim naprawienia szkód, które socjaliści pod wodzą José Zapatero wyrządzili społeczeństwu, poddając je obyczajowej terapii wstrząsowej.
Według Benigna Blanco, szefa Forum Rodziny, największej organizacji społecznej w Hiszpanii, to główny grzech premiera. – Najbardziej mam mu za złe, że przeprowadził w Hiszpanii rewolucję kulturalną, by zastąpić humanizm chrześcijański, obecny w naszym życiu, prawie i obyczajach, czymś, co nazwałbym laickim progresizmem – mówi „Rz". Ma gotową listę priorytetów dla rządu PP: – Po pierwsze, głęboka reforma oświaty, by rodzice mogli znów decydować o wychowaniu swych dzieci, o tym, jakie będą im wpajane wartości. Po drugie, zmiana prawa aborcyjnego i przyjęcie ustaw wspierających kobiety w ciąży, żeby miały alternatywę dla aborcji. Po trzecie, przywrócenie właściwego sensu małżeństwu jako związkowi mężczyzny i kobiety – wymienia.
Czy PP jest gotowa dokonać zamachu na takie „zdobycze" zapateryzmu, jak aborcja na życzenie, gejowskie małżeństwa z prawem do adopcji, podyktowaną przez feministki interpretację równości czy wpajanie uczniom lewicowego systemu wartości?
Rajoy niechętnie poruszał te kwestie podczas kampanii, choć lewicowe media przypierały go do muru. Jego wypowiedzi były ogólnikowe. Najpierw mówił, że wróci do prawa z 1985 r. zezwalającego na aborcję tylko w razie gwałtu, ciężkiego uszkodzenia płodu lub zagrożenia dla życia lub zdrowia matki. Potem zmienił zdanie i obiecał jedynie skorygowanie wprowadzonej w zeszłym roku ustawy, która pozwala na przerywanie ciąży bez podania powodu w ciągu pierwszych 14 tygodni. Korekta ma polegać na wykreśleniu zapisu zezwalającego dziewczynkom od 17. roku życia na aborcję bez zgody i wiedzy rodziców. To najbardziej zbulwersowało opinię publiczną.