Piotr SkwieciŃski z Moskwy
Kiedy zamykaliśmy to wydanie „Rz", po przeliczeniu 2/3 głosów Jedna Rosja miała nieco ponad 50 proc. poparcia. To sporo mniej niż 64 proc. głosów zdobyte w wyborach pięć lat temu. Wszystkie pozostałe partie obecne w Dumie zwiększyły poparcie. Komuniści Giennadija Ziuganowa uzyskali ponad 19 procent, socjalizująca Sprawiedliwa Rosja (która jeszcze niedawno miała nie wejść do parlamentu) prawie 13 procent, nacjonaliści Władimira Żyrinowskiego – prawie 12 proc. 7-procentowej bariery nie przełamało demokratyczne Jabłoko.
– Ten wynik oznacza, że tak naprawdę na Jedną Rosję głosowało zapewne trochę ponad 40 procent wyborców – mówi „Rz" politolog Iwan Preobrażenski. – Po raz pierwszy od kilkunastu lat widoczna była fala głosowania protestacyjnego. Efekt byłby jeszcze większy, gdyby nie to, że spora część nastawionych antyrządowo została w domach, wątpiąc w sens głosowania.
Na gorącym uczynku
To efekt bezprecedensowej mobilizacji rosyjskiej opozycji, która zaowocowała rekordową liczbą społecznych obserwatorów śledzących pracę komisji wyborczych i alarmujących o nadużyciach. Pozwoliło to częściowo zniwelować zorganizowaną przez władze kampanię nacisków i machinacji, których skala, według szefowej pozarządowej organizacji Gołos Lilii Szybanowej, była większa niż we wszystkich poprzednich wyborach.
W nocy z soboty na niedzielę hakerzy zaatakowali i praktycznie zablokowali internetowe strony Gołosa. To największa niezależna organizacja śledząca przypadki łamania wyborczego prawa i wysyłająca do komisji najwięcej obserwatorów.