W historii Stanów Zjednoczonych był tylko jeden prezydent katolik – John Kennedy. Wśród niektórych wyborców latami panowały bowiem obawy przed tym, że politycy tego wyznania mogą nie reprezentować w pełni interesów USA, zbyt często spoglądając w stronę Watykanu.
– Tym razem przeciwnicy republikańskich kandydatów też mogą spróbować sięgnąć po argument, że taki polityk mógłby być posłuszny papieżowi. Myślę jednak, że krytycy wykorzystają najpierw całą gamę innych argumentów – mówi „Rz" John Vennari, redaktor naczelny tradycjonalistycznego magazynu „Catholic Family News".
– Argument mówiący, że katolicy słuchają rozkazów z Watykanu, nie jest już uznawany za racjonalny. Oczywiście w tak dużym kraju, jakim są Stany Zjednoczone, zawsze znajdzie się grupa ludzi, którzy go wykorzystają i nie zagłosują na kandydata tylko dlatego, że jest katolikiem, ale ta kwestia w obecnej kampanii nie gra żadnej roli – tłumaczy „Rz" David Azerrad, ekspert konserwatywnej Fundacji Heritage. – O wiele większym problemem dla wyborców są teraz kandydaci mormoni, tacy jak Mitt Romney – dodaje, podkreślając, że w zasadzie od czasu prezydentury Kennedy'ego bycie katolikiem nie było wielkim problemem dla polityków. Katolikiem jest wiceprezydent Joe Biden, a także sekretarz zdrowia Kathleen Sebelius. Katolicy dominują m.in. w Sądzie Najwyższym. Katolikiem jest przewodniczący Izby Reprezentantów John Boehner, a także jego poprzedniczka Nancy Pelosi.
– Z punktu widzenia wyborców na pewno lepiej więc być teraz katolikiem niż mormonem – zauważa również Vennari. Czy jednak katolik mógłby być następnym prezydentem? Z sondażu Instytutu Gallupa opublikowanego w 2011 r. wynika, że w wyborach prezydenckich na katolika skłonnych jest głosować 92 proc. Amerykanów, a wolałaby na niego nie głosować
7 proc. Nieco gorzej wypadli potencjalni kandydaci, którzy są wyznania żydowskiego (odpowiednio 89 i 9 proc.). W przypadku mormona głosowania na kandydata tego wyznania chciałoby uniknąć 22 proc. Amerykanów, a nic przeciwko takiemu politykowi nie ma 76 proc. pytanych. Wśród republikańskich kandydatów praktykującym, wzorowym katolikiem jest Rick Santorum, który przed wczorajszymi prawyborami w Iowa był w sondażach na trzeciej pozycji. Tuż po nim na liście katolików mających największe szanse na przeprowadzkę do Białego Domu był Newt Gingrich. Wychowany jako luteranin, który potem zmienił się w baptystę, a katolicyzm – religię swej urodziwej kochanki i obecnej, trzeciej już żony Callisty – przyjął dopiero w 2009 roku. W zeszłym roku państwo Gingrich zjeździli jednak wiele katolickich szkół i kościołów w Ameryce, pokazując wyprodukowany przez siebie film o papieżu Janie Pawle II „Dziewięć dni, które zmieniły świat". Od kilku miesięcy – już jako kandydat na prezydenta – Gingrich przekonuje, że religia powinna odgrywać większą rolę w amerykańskim życiu publicznym. Wprawdzie, jak zauważa „The Washington Post", część krytyków Gingricha kwestionuje szczerość jego katolicyzmu, dla wielu wyborców religijność nie będzie jednak zbyt istotna.
