Jak wynika z danych Eurostatu, w sumie w ciągu trzech lat ubyło 246 tys. pracowników budżetówki. Choć cięcia nie są imponujące, to pokazują, że w dobie kryzysu administracja publiczna oszczędza także na sobie.
– Wiele krajów UE ma poważne kłopoty. Finanse publiczne zostały mocno nadwerężone przez recesję, trzeba redukować wydatki i koszty działalności. A to oznacza oszczędności także na zatrudnieniu – zauważa Aleksander Łaszek, ekonomista Fundacji FOR. Dane Eurostatu dotyczą liczby pracujących w całej administracji publicznej (razem np. z systemem sądownictwa), obronie narodowej, bezpieczeństwie publicznym oraz obowiązkowych ubezpieczeniach społecznych.
Cypr daje przykład
W ostatnim roku (od końca września 2010 r. do września 2011 r.) liderem cięć w administracji był maleńki Cypr. Co prawda zatrudnienie skurczyło się tylko o 4,5 tys. osób, ale dało to imponujący, prawie 16-procentowy, spadek. Wśród większych krajów ostro za oszczędności wzięły się Czechy, Irlandia, Belgia czy Wielka Brytania.
– Cięcia uderzają we wszystkie obszary sektora publicznego i są bardzo głębokie – przyznaje Peter Dorey, politolog z Uniwersytetu w Cardiff.
Zwalnia się przede wszystkim pracowników służby cywilnej. Ale cięcia dotykają też szkolnictwa, służby zdrowia i wojska. – Wiele osób traci pracę, a tylko niewielka część odsyłana jest na wcześniejszą emeryturę – opowiada Dorey.