Dziennikarze zabici w Syrii

Zginęła dwójka zagranicznych korespondentów. Czy zostali zabici celowo?

Publikacja: 22.02.2012 19:21

Remi Ochlik

Remi Ochlik

Foto: AFP

Pochodząca z USA Marie Colvin, która pracowała dla brytyjskiego pisma „Sunday Times", oraz francuski niezależny fotoreporter Remi Ochlik zginęli w mieście Homs, gdy rakiety wystrzelone przez siły rządowe trafiły w dom, który był nieoficjalnym centrum prasowym dla zagranicznych dziennikarzy. Rannych zostało co najmniej dwóch innych dziennikarzy, Brytyjczyk Paul Conroy (pracujący razem z Colvin) oraz Francuzka Edith Bouvier.

To kolejny przypadek, gdy w Syrii ginie zagraniczny korespondent. Pracujący dla telewizji francuskiej Gilles Jacquier stracił życie 11 stycznia, także w Homs. Jak podkreślają media, wszyscy byli znanymi i szanowanymi dziennikarzami, wielokrotnie nagradzanymi.

Z opaską na oku

– Marie była niezwykłą postacią w życiu „Sunday Times", kierowała nią pasja opisywania wojen. Działała w przekonaniu, że to, co robi, jest ważne. Wierzyła głęboko, że relacjonowanie tych wydarzeń może ograniczyć działania brutalnych reżimów i przyciągnie uwagę społeczności międzynarodowej – podkreślił w specjalnym oświadczeniu John Witherow, redaktor naczelny „Sunday Times". Do pisma ściągnął ją ponad ćwierć wieku temu David Blundy, ówczesny korespondent bliskowschodni gazety, który zginął w 1989 roku w Salwadorze. W 2001 roku na Sri Lance w efekcie wybuchu szrapnela Colvin straciła oko. Nosiła później czarną opaskę. Zdobyła wiele nagród dziennikarskich, w tym prestiżową Martha Gelhorn Prize.

Ochlik – miał 29 lat – już mając lat 20, robił zdjęcia podczas starć na Haiti, po upadku prezydenta Jeana-Bertranda Aristide'a. Za swoje zdjęcia dostał nagrodę przyznawaną młodym reporterom. W 2005 roku założył własną agencję IP3 Press. Robił zdjęcia w 2008 roku w Demokratycznej Republice Konga, potem znów na Haiti, wreszcie – w 2011 roku – w Tunezji, Egipcie i Libii.

Na pierwszej linii

– W 2011 roku w krajach arabskich zginęło 29 dziennikarzy, w tym 11 w Iraku, 6 w Libii, 5 w Jemenie – powiedział „Rzeczpospolitej" Ernest Sagaga z Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy (IFJ).

Jak podkreśla, dziennikarze są zawsze na pierwszej linii frontu. – Na tym polega praca reportera. My możemy zrobić niewiele. Apelujemy do walczących stron, by nie ostrzeliwały miejsc, w których przebywają cywile, w tym dziennikarze. By w sposób szczególny traktowały dziennikarzy, którzy z racji swojego zawodu muszą się znaleźć w niebezpiecznych miejscach. Niestety, ryzyko będzie zawsze – mówi Sagaga.

W przypadku tragicznej śmierci Colvin i Ochlika nie jest wykluczone, że syryjskie wojska rządowe celowo ostrzelały budynek, w którym się znajdowali. W styczniu dwaj szwajcarscy dziennikarze oświadczyli, że Gilles Jacquier zginął podczas zaplanowanego ataku. Strona rządowa dowodziła, iż strzelali opozycjoniści. Ale Patrick Vallelian z tygodnika „L'Hebdo" i Sid Ahmed Hammouche z dziennika „La Liberté" dowodzą, że było inaczej. Razem z Jac-quierem mieli odwiedzić szpital w Homs, eskortowani przez syryjskich żołnierzy wojsk rządowych. Niespodziewanie wojskowi zaproponowali postój i rozmowę ze sklepikarzami. Nagle dał się słyszeć wybuch i żołnierze powiedzieli dziennikarzom, by pobiegli zobaczyć, co się stało. Vallelian i Hammouche zostali z tyłu, Jacquier pobiegł pierwszy i zginął. Zdaniem tych, którzy ocaleli, była to zasadzka.

Uciszyć dziennikarzy

Organizacja Reporterzy bez Granic oskarżyła władze o celowe zabicie Colvin i Ochlika. „Rząd w Damaszku kontynuuje swoją krwawą politykę cenzury i ograniczania informacji. Postanowił ukarać całą społeczność (Homs – red.) i użyć najostrzejszych środków, by uciszyć dziennikarzy, którzy są tego świadkami" – napisała w specjalnym oświadczeniu. 11 rakiet, które wybuchły w centrum prasowym, było jej zdaniem „celowo nakierowanych" na budynek: wszyscy wiedzieli, że  znajdują się tam reporterzy.

Gdy wybuchły społeczne protesty i doszło do starć, Syria nie chciała wydawać wiz dziennikarzom. Ostatnio zaczęła je wydawać pod warunkiem, że zachodni korespondenci będą poruszali się pod eskortą wojska lub przedstawicieli władz.

Pochodząca z USA Marie Colvin, która pracowała dla brytyjskiego pisma „Sunday Times", oraz francuski niezależny fotoreporter Remi Ochlik zginęli w mieście Homs, gdy rakiety wystrzelone przez siły rządowe trafiły w dom, który był nieoficjalnym centrum prasowym dla zagranicznych dziennikarzy. Rannych zostało co najmniej dwóch innych dziennikarzy, Brytyjczyk Paul Conroy (pracujący razem z Colvin) oraz Francuzka Edith Bouvier.

To kolejny przypadek, gdy w Syrii ginie zagraniczny korespondent. Pracujący dla telewizji francuskiej Gilles Jacquier stracił życie 11 stycznia, także w Homs. Jak podkreślają media, wszyscy byli znanymi i szanowanymi dziennikarzami, wielokrotnie nagradzanymi.

Pozostało 83% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021