Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Komisja Europejska i Europejski Bank Centralny są zadowolone z reform w Portugalii. To oznacza, że do kasy tego państwa trafi kolejna transza pomocy – 14,6 mld euro. – Pozytywna ocena obrazuje naszą zdolność do wdrażania trudnego programu mimo niekorzystnych warunków – mówił wczoraj minister finansów Vitor Gaspar na zakończenie trzeciej już misji trojki w Lizbonie.

Centroprawicowy rząd i premier Pedro Passos Coelho robią wszystko, by udowodnić, że Portugalia nie jest drugą Grecją. Prywatyzują, co się da, zliberalizowały rynek energii, udało im się przeforsować reformę prawa pracy. Deficyt budżetowy spadł z 9,8 proc. w 2010 r. do około 5 proc. w roku ubiegłym, w tym roku ma wynieść 4,5 proc.

Portugalia to trzeci po Grecji i Irlandii kraj strefy euro, który zdecydował się na plan reform w zamian za pomoc finansową. Prognozy dla Lizbony nie są dobre. Gospodarka ma się w tym roku skurczyć o 3,8 proc. Bezrobocie osiągnęło w ostatnim kwartale 2011 r. 14 proc., a w tym roku ma jeszcze wzrosnąć – do 14,5 proc. To budzi obawy, że Liz-bona będzie musiała poprosić o dodatkową pomoc lub – jak Grecja – o restrukturyzację długów. Minister Gaspar zapewnił jednak wczoraj, że nie ma o tym mowy. – Nie poprosimy o dodatkowe pieniądze ani o więcej czasu – obiecał.