Rosyjskie władze są na razie bardzo wstrzemięźliwe. Na wczorajszym spotkaniu ze swoimi mężami zaufania w kampanii wyborczej faworyt rosyjskich wyborów prezydenckich premier Władimir Putin wspomniał jedynie o sankcjach nałożonych na Białoruś przez UE. Jego zdaniem są one nieskuteczne, nie stanowią zagrożenia dla integracji Moskwy z Mińskiem i w ogóle to problem jedynie w dwustronnych stosunkach Białoruś – UE. W podobnym duchu wypowiadali się wiceszef Komisji Spraw Zagranicznych Dumy Konstantin Kosaczew i wiceprzewodniczący rosyjskiej delegacji w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy Leonid Słucki.
Trzeci korzysta
Jednak eksperci i politolodzy wskazują, że konflikt Białoruś – Unia Europejska jest na rękę przede wszystkim Rosji. – Nie da się ukryć, że w sytuacji, kiedy dwóch się bije, zawsze korzysta ktoś trzeci. W tym przypadku tym trzecim jest Rosja – mówi „Rz" znany prokremlowski politolog Siergiej Markow. Jego zdaniem oznacza to, że w sytuacji konfrontacji Białorusi z Zachodem Kreml może liczyć na większą lojalność i ugodowość w różnych spornych kwestiach ze strony białoruskiego przywódcy.
– Aleksander Łukaszenko z kolei może liczyć na całkowite poparcie Moskwy, jeśli konflikt będzie się zaostrzał – uważa Markow. Jego zdaniem Putin będzie wspierał Łukaszenkę także po wyborach. I nie tylko dlatego, że Białoruś jest najbliższym sojusznikiem Rosji. Chodzi o to, że sam może znaleźć się w sytuacji takiej jak Łukaszenko. – Na Zachodzie są siły, które wtrącają się do wewnętrznej polityki rosyjskiej i starają się wykorzystać wybory do destabilizacji sytuacji w naszym kraju, tak jak robiły to na Białorusi w grudniu 2010 r. – podkreśla Markow.
To, że na konflikcie między Białorusią a Unią Europejską skorzysta Rosja, potwierdza szef pisma „Rosja w Globalnej Polityce" Fiodor Łukianow. – Odcinając się od Europy, Łukaszenko zdaje się na łaskę Kremla, który będzie konsekwentnie dociskał go zarówno w kwestiach politycznych, jak i gospodarczych – uważa. Łukianow nie może zrozumieć, dlaczego Łukaszenko zdecydował się na palenie mostów z Europą, bo nie może liczyć na bezinteresowne poparcie Putina. – Putin zachowa się pragmatycznie i wykorzysta izolację Mińska do ekspansji gospodarczej na Białorusi, nic nie dając w zamian – zapewnia „Rz" Łukianow.
Ostrożny Putin
O próżnych nadziejach Łukaszenki na bezinteresowną pomoc Rosji mówi nam także politolog Andrej Suzdalcew. – Na Kremlu doskonale rozumieją, że Łukaszenko celowo sprowokował konflikt z Brukselą i Warszawą, by wciągnąć do niego Rosję – mówi „Rz". Zdaniem Suzdalcewa białoruski dyktator chciał, by Putin zabrał głos w jego obronie, ale to się nie powiodło. – Premier wyraźnie zdystansował się od tego konfliktu – podkreśla nasz rozmówca. – Oznacza to, że Rosja będzie naciskała na Łukaszenkę w sprawie integracji – mówi. Zapytany, czy potwierdza to obawy białoruskiej opozycji przed groźbą utraty niepodległości, Suzdalcew zauważa, że opozycja białoruska tradycyjnie straszy Zachód imperialną Rosją i może nawet zacząć błagać Europę o nieizolowanie Łukaszenki. – Nie pierwszy raz może mu pomóc wybrnąć z kłopotów i umocnić dyktaturę – wskazuje.