Podczas superwtorku swojego faworyta w prawyborach wybierali mieszkańcy aż dziesięciu stanów. Gra toczy się o 419 z 1144 delegatów niezbędnych do zdobycia partyjnej nominacji.

Ostatnie sondaże pokazują, że dotychczasowy faworyt wyścigu po nominację – Mitt Romney – powinien wygrać w co najmniej pięciu stanach, w tym tak ważnych jak Idaho czy Ohio. Zwycięstwo w tym ostatnim ma tradycyjnie duże symboliczne znaczenie. Historia pokazuje bowiem, że żaden z kandydatów republikanów nie wygrał nigdy wyborów prezydenckich, jeśli wcześniej nie zwyciężył w tym stanie. Jeśli Romney przegra, konserwatyści znów zaczną wątpić, czy to on powinien być kandydatem partii.

Na taki scenariusz liczy Rick Santorum, próbujący przekonać wyborców, że tylko on jest prawdziwym konserwatystą. Superwtorek miał też być decydujący dla Newta Gingricha. Dobry wynik da mu szanse na kontratak. Kiepski – powinien go skłonić do podjęcia decyzji o ostatecznym wycofaniu się z wyścigu do Białego Domu. Libertarianin Ron Paul liczył na zwycięstwa na Alasce i Dakocie Południowej.