– Kiedy do białoruskiej kultury wciąga się Radziwiłłów, Sapiehów, Ogińskich jako reprezentantów znanych rodów białoruskich, jest popełniany poważny błąd, gdyż te nazwiska należą już do innej kultury i mentalności – oświadczył w trakcie dyskusji o znaczeniu czynnika religijnego dla bezpieczeństwa państwa Lew Krysztapowicz, wiceszef Centrum Informacyjno-Analitycznego przy Administracji Prezydenta Białorusi, głównej placówki doradzającej Aleksandrowi Łukaszence.
Zdaniem Krysztapowicza popularyzowanie wśród Białorusinów dziedzictwa Wielkiego Księstwa Litewskiego jest niczym innym jak wspieranym przez Zachód programem zastąpienia autentycznych białoruskich wartości narodowych wartościami z importu. – Od czasów Wielkiego Księstwa Litewskiego mentalność narodu białoruskiego kształtowała się w warunkach prześladowań prawosławia oraz wynarodawiania elit – podkreślił prezydencki doradca. Zaznaczył, że korzeni współczesnej świadomości Białorusinów należy szukać wyłącznie w środowisku niespolonizowanego chłopstwa i mieszczaństwa, gdyż oparły się one polsko-katolickiej asymilacji. Jako okres walki o przetrwanie zdaniem prezydenckiego analityka współcześni Białorusini powinni postrzegać XVI i XVII w. swojej historii. Zadaniem historyków jest zaś wymazywanie ze świadomości obywateli szerzonego przez opozycję mitu o tym, że Wielkie Księstwo Litewskie było formą białoruskiej państwowości. W przeciwnym razie, zapewnia Krysztapowicz, Białoruś nie poradzi sobie z problemem bezpieczeństwa gospodarczego ani społecznego, ani naukowego, a nawet demograficznego.
Cerkiew krytykuje
Pogląd, że dziedzictwo historyczne WKL jest szkodliwe dla Białorusinów, podziela Rosyjska Cerkiew Prawosławna. Goszczący niedawno na Białorusi przewodniczący wydziału kontaktów zewnętrznych moskiewskiego patriarchatu (odpowiednik ministra spraw zagranicznych), metropolita wołokołamski Hilarion, w wywiadzie dla rządowego dziennika białoruskiego „Zwiazda" ostro skrytykował pomysł przeniesienia z Rzymu na Białoruś szczątków kanonizowanego przez Kościół katolicki, żyjącego w XVII w. greckokatolickiego arcybiskupa połockiego Jozafata Kuncewicza.
– Otwarcie powiedziałem w rozmowie z sekretarzem stanu Watykanu kardynałem Bertone oraz z przewodniczącym Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan kardynałem Kochem, że taki krok nie będzie sprzyjał konsolidacji białoruskiej ludności i nie wzbudzi sympatii do katolików – oświadczył prawosławny hierarcha. Dodał, iż pochowanie szczątków św. Jozafata Kuncewicza w ziemi białoruskiej może otworzyć stare rany zadane w czasach, kiedy prawosławni i katolicy na tych ziemiach odnosili się do siebie wrogo.
„Apostoł pojednania"
Oświadczenie rosyjskiego duchownego zostało skrytykowane przez białoruskie media opozycyjne. Przypominając o dokonaniach arcybiskupa Kuncewicza, który wsławił się w okresie WKL popularyzacją na ziemiach białoruskich wiary greckokatolickiej i poniósł męczeńską śmierć z rąk prawosławnych, opozycyjna gazeta „Narodnaja Wola" przypomniała, że między innymi papież Jan Paweł II chwalił św. Jozafata Kuncewicza i nazywał go „apostołem pojednania".