Korea Południowa wprowadziła najwyższy poziom alarmu bojowego przed zaczynającym się dzisiaj dwudniowym szczytem bezpieczeństwa jądrowego. To największe spotkanie światowych przywódców w historii tego kraju. Ponad 50 z nich będzie obradować zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od granicy z uzbrojoną w broń atomową Koreą Północną.
Decyzje, jakie zapadną na szczycie, mają ułatwić walkę z nielegalnym przemytem materiałów jądrowych.
– Jesteśmy szóstym krajem świata, jeśli chodzi o produkcję energii elektrycznej z atomu. Z jednej strony czujemy się zagrożeni przez broń jądrową, a z drugiej potrzebujemy bezpiecznej energii nuklearnej. Chcemy zrobić wszystko, aby zminimalizować ryzyko wykorzystania technologii jądrowej do złych celów – mówi „Rz" ambasador Republiki Korei w Polsce Young Sun Paek.
Z danych Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej wynika, że od 1993 do 2011 roku wykryto 2000 przypadków przemytu, kradzieży i zagubienia materiałów rozszczepialnych. 60 procent materiałów nie odzyskano.
Tymczasem na świecie składowanych jest już 1600 ton wysoko wzbogaconego uranu i 500 ton plutonu, z czego można wyprodukować ponad 120 tysięcy bomb atomowych. Znaczna część tych materiałów znajduje się w Korei Południowej, która ma 21 reaktorów nuklearnych i planuje budowę kolejnych 10. Dlatego dwa lata temu podczas pierwszego szczytu w Waszyngtonie jednogłośnie zdecydowano, że kolejny odbędzie się w Seulu.