Umowa, która ma zapobiec piractwu internetowemu i ukrócić handel podróbkami, ale może zagrażać swobodom obywatelskim, otrzymała kolejny cios w Parlamencie Europejskim. W czwartek za jej odrzuceniem opowiedziały się Komisja Prawna (Juri), Komisja Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE) oraz Komisja Praw Obywatelskich (LIBE). Ich opinia trafi teraz do Komisji Handlu Międzynarodowego (Inta), która 21 czerwca ma zdecydować, czy rekomenduje umowę do przyjęcia Parlamentowi Europejskiemu.
Opinie komisji mają jednak tylko charakter doradczy. Losy umowy handlowej o zwalczaniu obrotu towarami podrabianymi (ACTA) wciąż zależą od stanowiska Europejskiej Partii Ludowej (EPP) – największej grupy w Parlamencie Europejskim, do której należą PO i PSL. Podczas gdy inne duże rodziny polityczne opowiedziały się za odrzuceniem porozumienia, chadecy są głęboko podzieleni. Część zwolenników domaga się wprowadzenia dyscypliny podczas lipcowego głosowania. Gdyby im się to udało, chadecy przy wsparciu europejskich konserwatystów i reformatorów (ECR) mogliby zdobyć większość potrzebną do ratyfikowania porozumienia przez Parlament Europejski.
– Zwolennicy umowy są osamotnieni i jestem przekonany, że nie uda im się przepchnąć dyscypliny – przekonuje „Rz" eurodeputowany PO Bogusław Sonik.
Przedstawiciele innych ugrupowań uważają, że w grupie chadeckiej grupa posłów popierających ACTA może być jednak dużo większa.
– Moim zdaniem ta grupa stanowi większość. Oceniam, że za przyjęciem umowy są dwie trzecie posłów EPP. Ta umowa ma za sobą potężne lobby. Leży w interesie wielkich koncernów informatycznych i farmaceutycznych – mówi „Rz" Adam Gierek, eurodeputowany Unii Pracy.