Po spotkaniu z brytyjskim premierem Davidem Cameronem podczas szczytu G20 w Meksyku prezydent Rosji Władimir Putin zmienia zdanie: chce jechać na olimpiadę do Londynu i obejrzeć walki judo, z których sam osobiście słynie. Putin ostateczną decyzję w tej sprawie podejmie później. Jeszcze w marcu odrzucał możliwość wyjazdu. Tłumaczył, że wyśle do Londynu premiera Dmitrija Miedwiediewa, bo sam jest zajęty formowaniem rządu.
Decyzja Putina, który ostatnio składał wizytę w Wielkiej Brytanii dziewięć lat temu, nie jest łatwa. W styczniu grupa posłów brytyjskiego parlamentu zaapelowała, by prezydent Rosji nie przyjeżdżał na igrzyska dopóty, dopóki w jego kraju nie poprawi się sytuacja wokół praw człowieka. Zajmujący się sprawą Siergieja Magnickiego, zmarłego w rosyjskim więzieniu audytora funduszu inwestycyjnego Hermitage Capital, były minister ds. europejskich, a obecnie deputowany Denis MacShane zaapelował do brytyjskiego rządu, by zastosował sankcje wobec 60 urzędników z Rosji, figurujących na „liście Magnickiego", którzy mają zakaz wjazdu m.in. do USA. Mówił, że Putin będzie „niemile widziany" na igrzyskach.
O wprowadzenie zakazu wjazdu na olimpiadę dla rosyjskich urzędników, łamiących prawa człowieka, apelował z rosyjskiego więzienia do władz w Londynie inny krytyk Putina Michaił Chodorkowski.
Stosunki Rosji z Wielką Brytanią znalazły się w impasie od czasu morderstwa byłego agenta FSB Aleksandra Litwinienki, otrutego w Londynie radioaktywnym polonem w 2006 r. Kiedy Moskwa odmówiła ekstradycji agenta rosyjskich służb Andrieja Ługowoja podejrzanego o zamordowanie Litwinienki, Londyn wydalił czterech rosyjskich dyplomatów podejrzanych o szpiegostwo. Spięcia między Rosją i Wielką Brytanią, gdzie schronienie znalazło wielu przeciwników władz na Kremlu, stały się wyjątkowo częste.
O potrzebie poprawy relacji między Moskwą i Londynem mówił dwa lata temu były prezydent Dmitrij Miedwiediew. Czy uda się to Putinowi?