– Polska nie ma większego przyjaciela i sojusznika niż naród amerykański – powiedział Mitt Romney w swym wystąpieniu w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego. – Podczas różnych wojen i kryzysów, podczas zmian na mapie geopolitycznej byliśmy sojusznikami i przyjaciółmi. Tak było podczas wojny wyzwoleńczej w Stanach Zjednoczonych, podczas II wojny światowej i podczas wojen w Iraku i Afganistanie – podkreślał i dodał, że „nigdy nie było chwili, kiedy czulibyśmy do siebie coś innego niż wzajemny szacunek i chęć współpracy".
Spójrzcie na Polskę
Republikański kandydat na prezydenta chwalił polską gospodarkę, podkreślając, że na pytanie, skąd brać przykład podczas kryzysu, odpowiedź brzmi: „spójrzcie na Polskę". Jak wskazał, to efekt reform, w wyniku których naszemu krajowi udało się przejść od „kultury dużych ograniczeń w handlu" do „kultury swobody przedsiębiorczości i handlu międzynarodowego".
Nie było żadnej gafy, piszący przemówienie Mitta Romneya przygotowali się bardzo starannie. Wspomnieli i o Pułaskim, i o Konstytucji 3 maja; nie zapomnieli o Westerplatte i II wojnie światowej. Kandydat republikanów kilkakrotnie cytował Jana Pawła II, w tym jego słynne słowa „nie lękajcie się!", sporo też mówił o „Solidarności".
Bez emocji
– Przemówienie bardzo poprawne, zawierające wszystko, co powinien powiedzieć, a jednocześnie pozbawione emocji, pozbawione czegoś, co zapadałoby w pamięć – powiedział „Rz" prof. Zbigniew Lewicki, znany specjalista od spraw amerykańskich. – I to zresztą jest największym problemem Romneya jako osoby ubiegającej się o prezydenturę – dodał.
Eurodeputowany Konrad Szymański (PiS) wskazuje, że ważniejsza niż przemówienie była trasa podróży republikanina. – Do krajów szczególnie pragnących współpracy transatlantyckiej. Romney dostrzega, że Europa to nie tylko Unia Europejska, ale mozaika stolic. Z niektórymi z nich rozmawia się łatwiej, bo łączy je idea wolności. O tym zresztą wczoraj mówił – podkreślił. Dodał też, że wystąpienie było kurtuazyjne, a amerykański gość powiedział to, czego oczekiwaliśmy, chwaląc nasze wolnościowe tradycje. – Ważniejsze będą ewentualne konsekwencje polityczne tych słów – zaznaczył.