I Micheil Saakaszwili, i Bidzina Iwaniszwili podkreślali wyjątkowość pokojowego przekazywania władzy w Gruzji. Iwaniszwili dzień wcześniej przedstawił swój przyszły gabinet ministrów – postawił na lojalność, nie fachowość. Ważniejsze decyzje będzie pewnie podejmował osobiście. Wciąż nie wiadomo, kim naprawdę jest przywódca koalicji Gruzińskie Marzenie. W Gruzji, gdzie wszyscy wiedzą wszystko o wszystkich, ta skąpość wiarygodnych informacji musi zastanawiać.
– Na punkcie własnego bezpieczeństwa ma obsesję graniczącą z paranoją – tłumaczy Gija Nodia, politolog, szef Kaukaskiego Instytutu Pokoju, Demokracji i Rozwoju. – Na wiecach zasłania się kuloodporną szybą, w swych firmach wprowadził rozbudowane systemy kontroli. Jest bardzo zamknięty, nie zdradza nikomu własnych zamiarów.
Według Nodii żaden ze współpracowników Iwaniszwilego nie zna wszystkich planów szefa. Każdy wie tyle, ile jest potrzebne do wykonania danego zadania. Czy w podobny sposób miliarder chce zarządzać państwem?
Nodia jest przekonany, że w warstwie deklaracji polityka Iwaniszwilego nie będzie różnić się od tej, którą prowadzi Saakaszwili. Przyszły premier zapowiedział, że pierwszą wizytę złoży w Waszyngtonie, a jego priorytetem będzie integracja Gruzji ze strukturami euratlantyckimi. Odrzucił też sugestie Aleksandra Łukaszenki, by kraj ponownie wstąpił do WNP. Pytanie, czy za słowami pójdą czyny. Nodia wątpi i sugeruje, że nastąpi zbliżenie z Rosją.
– Nadchodzi czas wielkiej ściemy – mówi Aleksander Rondeli, dyrektor Gruzińskiej Fundacji Studiów Strategicznych i Międzynarodowych. – Nic nie będzie takie, jakim się będzie wydawać. Politykę zastąpi spektakl. My, Gruzini, kochamy spektakle – Rondeli, zwykle świetnie poinformowany, rozkłada ręce. – Możliwe są cztery warianty – mówi. Polityczna kariera Iwaniszwilego może być projektem Moskwy albo nim nie być. Dodatkowo, w pierwszym przypadku Iwaniszwili może chcieć się zerwać z uwięzi, a w drugim Rosjanie mogą próbować uzyskać na niego wpływ, korzystając z kontaktów, jakie nawiązał w Rosji na początku lat 90., gdy robił tam wielkie pieniądze. Wszystkie warianty są równie prawdopodobne. – Nie wykluczam też, że to prawdziwy patriota i naprawdę chce dla kraju dobrze – dodaje.