Czyj to kraj?
Waldemar Szełkowski i nauczyciel geografii z tej szkoły Waldemar Dowejko startują z listy AWPL. – Nie, ja nie widzę siebie w Sejmie. Startuję tylko dlatego, że mogę pomóc innym wejść do Sejmu. Nauczyciel na ogół jest osobą znaną miejscowym, więc możemy przyciągnąć sporo głosów na listę AWPL – tłumaczy Waldemar Dowejko.
Jak mówią obaj, to są bardzo ważne wybory dla polskiej społeczności. Przede wszystkim chodzi o zachowanie szkoły polskiej na Litwie. – Reforma nie tylko zadaje cios szkołom mniejszości narodowych, ale i krzywdzi naszych uczniów jako osobowości – tłumaczą. Półtora roku temu Sejm znowelizował ustawę o oświacie. Teraz uczniowie szkół mniejszości narodowych muszą zdawać ujednolicony ze szkołami litewskimi egzamin maturalny. – Młodzież zadaje nam pytanie, dlaczego uczniowie ze szkół litewskich mieli na przygotowanie się do egzaminu 12 lat, a my zaledwie dwa – opowiadają nauczyciele.
– Autorzy ustawy chyba zakładali, że ustawa pomoże młodzieży z polskich i rosyjskich szkół bardziej zintegrować się z Litwą, jednak wyszło zupełnie na odwrót. Ta ustawa sprawiła, że poczuli się obywatelami drugiej kategorii. Czują niechęć do państwa, które już na ich starcie życiowym podcina im skrzydła – opowiada Szełkowski. – Ustawa wszystko popsuła. Symboliczne, że przed jej przyjęciem podczas meczów koszykarskich, a koszykówkę na Litwie nazywają drugą religią, starsze pokolenie Polaków kibicowało Polsce, ale polska młodzież na Litwie kibicowała już drużynom litewskim. Mówili, „ale Litwa to nasz kraj". Teraz tak już nie mówią.
Obaj polscy nauczyciele są przekonani, że Sejm następnej kadencji powinien odwołać ustawę, i dlatego AWPL musi mieć mocną reprezentację w przyszłym parlamencie, musi wreszcie przekroczyć 5-procentowy próg wyborczy. Aby tak się stało, potrzebne są również głosy rosyjskiej i białoruskiej mniejszości.
Rosyjskie odrodzenie
Białorusini od dawna byli tu razem z Polakami. – Inaczej jest z Rosjanami – mówi Waldemar Szełkowski. – Od początków niepodległości sporo z nich opuściło Litwę. Ci, co zostali, mocno się rozczarowali do Rosji. Uważali, że ich porzuciła, i na całego zaczęli się lituanizować. Jeszcze niedawno rosyjska szkoła w Nowej Wilejce z trudem zbierała jedną klasę pierwszą. Politycznie byli również bardzo rozproszeni. Ostatnio w społeczności rosyjskiej na Litwie zachodzą poważne zmiany. Po pierwsze, z powodu wzmacniania się Rosji poczuli się dumni z kraju swych przodków, po drugie, w pewnym sensie zdopingowali ich litewscy Polacy. Widzieli, że te ponad 20 lat twardo staliśmy w obronie swojej tożsamości narodowej. I w tym roku rosyjska szkoła w Nowej Wilejce ma już trzy pierwsze klasy. No i wreszcie reforma oświaty, która również uderzyła w szkołę rosyjską, sprawiła, że mamy podobne interesy z mniejszością rosyjską.
Rosyjskie wpływy w Nowej Wilejce odczuwalne są na każdym kroku. Tu, 10 km od centrum Wilna, dominuje język rosyjski. – To może i dziwne, ale jak w Wilejce na ulicy spotykają się Polak, Litwin i Rosjanin, to gadają ze sobą najczęściej po rosyjsku – opowiadają miejscowi. Czy Polakom udało się przekonać litewskich Rosjan do swoich postulatów, pokażą wyniki wyborów.