Libia w roli głównej

Paradoksalnie tym razem polityka zagraniczna może przeważyć o wyniku wyborów prezydenckich

Publikacja: 23.10.2012 00:27

Wielkie mogą być konsekwencje ataku radykałów libijskich na amerykański konsulat w Bengazi w rocznic

Wielkie mogą być konsekwencje ataku radykałów libijskich na amerykański konsulat w Bengazi w rocznicę 11 września

Foto: AP

Tomasz Deptuła z Nowego Jorku

Polityka zagraniczna zwykle nie zajmuje zbyt wiele miejsca w kampaniach wyborczych w USA. Tym razem może być inaczej.

Bo w momencie, gdy sondaże wskazywały na wirtualny remis, Barack Obama i Mitt Romney zmierzyli się we wtorek nad ranem polskiego czasu w ostatniej debacie, poświęconej właśnie sprawom zagranicznym.

Po pierwszym starciu zdecydowanie wygranym przez Romneya i drugim, w którym minimalnie lepszym okazał się Obama, starcie w Boca Raton na Florydzie było ostatnią szansą dla obu kandydatów, aby pokazać się milionom wyborców.  Stawka 90-minutowej debaty była więc bardzo wysoka.

Po 47 procent

Najnowszy sondaż przeprowadzony na zlecenie NBC News i Wall Street Journal daje obu kandydatom identyczne poparcie – po 47 procent. Z kolei badanie Politico/George Washington University przeprowadzone w dziesięciu kluczowych stanach daje po raz pierwszy w obecnej kampanii przewagę republikańskiemu kandydatowi 49-47. W stanie Ohio, uważanym za papierek lakmusowy kampanii, Romneyowi udało się w ciągu kilku dni zmniejszyć stratę o ponad połowę – z 5 punktów proc. do zaledwie 2 punktów.

W poniedziałkowy wieczór (czasu lokalnego) głównym tematem dyskusji miała być przede wszystkim sytuacja w Libii, Syrii i Iranie. Obóz Mitta Romneya chciał wykorzystać przede wszystkim atak z 11 września 2012 roku na amerykański konsulat w Bengazi (w którym zginął ambasador USA w tym kraju Christopher Stevens), aby wykazać, że amerykańska dyplomacja i służby specjalne nie funkcjonują sprawnie. Incydent był bez wątpienia porażką służb wywiadowczych, które nie były w stanie ani przewidzieć, ani właściwie ocenić wydarzenia.

Pomyłki CIA

Z najnowszych informacji opublikowanych w poniedziałek przez „Wall Street Journal" wynika, że prezydent był co prawda niemal od początku informowany, że szturm na konsulat w Bengazi nie da się sklasyfikować jedynie w ramach spontanicznych zamieszek, ale nie skorzystał z alternatywnych źródeł informacji, aby zweryfikować te doniesienia.

Romney będzie chciał wykorzystać fakt, że Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) zmiana oceny wydarzenia w tajnych raportach dostarczanych codziennie na biurko prezydentowi zajęła 11 dni. Departament Stanu potrzebował jeszcze więcej czasu, aby przyznać się do pomyłki. Ma w ręku konkretne argumenty, bo CIA w momencie ataku na konsulat w Bengazi miała swoich ludzi na miejscu i prowadzi działalność operacyjną na terytorium Libii. Tymczasem w raportach dostarczanych do Białego Domu między 13 a 21 września CIA utrzymywała, że atak na placówkę był eskalacją protestu związanego z filmem obrażającym proroka Mahometa.

Zarzut bierności

O ile dla Romneya Bengazi stało się symbolem rosnącego zagrożenia dla Ameryki ze strony fundamentalistów islamskich, o tyle dla dyplomacji Obamy sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana. Obecna sytuacja w Libii jest owocem arabskiej wiosny, ruchu, który USA poparły, przynajmniej werbalnie, w imię ideałów demokracji.

Libią rządzą umiarkowane ugrupowania muzułmańskie, amerykańskie drony patrolują ten kraj w poszukiwaniu baz ekstremistów, a przywódca oficjalnie deklaruje solidarność z Waszyngtonem. Władze w Trypolisie deklarują też wolę współpracy w sprawie złapania i ukarania rzeczywistych sprawców zamachu. Z dyplomatycznego punktu widzenia Libijczykom trudno więc cokolwiek zarzucić.

Romney podkreśla bierność dyplomacji i służb wywiadowczych obecnej administracji w sprawie nie tylko Libii, ale także innych krajów arabskich. Oskarża Obamę, że w praktyce oddał cały region w ręce sił, które prędzej czy później otwarcie zwrócą się przeciwko USA. W Syrii dyplomacja USA wciąż wstrzymuje się przed dozbrajaniem rebeliantów walczących z nieprzychylnym Ameryce reżimem, obawiając się rosnących wpływów radykalnych ugrupowań islamskich. Doradcy republikańskiego kandydata opowiadają się za przekazaniem powstańcom broni. Będzie jednak stąpać po dość cienkim lodzie. Proponując twardsze stanowisko w sprawie Libii, Iranu, Syrii czy Chin oraz Rosji nie może sprawiać wrażenia, że zamierza uwikłać USA w kolejny konflikt.

Ekstremalni republikanie?

Dla Romneya ostatnia debata jest ogromnym wyzwaniem. Musi pokazać, że ma wizję poprowadzenia polityki zagranicznej, a jednocześnie wyraźnie zaznaczać różnice, jakie dzielą jego własną wizję od Obamy.

Według Pew Research Center aż 47 procent wyborców uważa, że to Obama będzie podejmować „mądre decyzje w sprawie polityki zagranicznej", podczas gdy tylko 43 proc. ma podobne zdanie o Romneyu. Pocieszające dla republikanina mogło być to, że także w tej dziedzinie różnica w ocenie obu kandydatów się zmniejszała. Gdyby Romney pokazał wyborcom, że byłby w stanie być tak samo „prezydencki" jak Obama, mógłby odrobić straty również w tej dziedzinie.

Demokraci zdają sobie z tego doskonale sprawę i starają się przedstawić pomysły republikanina w jak najgorszym świetle. Senator John Kerry, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych izby wyższej Kongresu i prawdopodobny zastępca Hillary Clinton na stanowisku sekretarza stanu w przypadku zwycięstwa Obamy, nazwał pomysły republikanina „ekstremalnymi". Ich realizacja mogłaby doprowadzić do permanentnej destabilizacji polityki zagranicznej, a Romneyowi brak zdolności oceny oraz wizji tak ważnej dla zasiadania w Gabinecie Owalnym – oskarża Kerry.

Stawka jest tak wysoka, że w czasie, gdy główni bohaterowie wieczoru intensywnie przygotowywali się do debaty, ich partnerzy poszukiwali głosów w tzw. swing states. Wiceprezydent Joe Biden spotykał się z wyborcami w Ohio, a jego republikański oponent, kongresman Paul Ryan – w Kolorado.

Tomasz Deptuła z Nowego Jorku

Polityka zagraniczna zwykle nie zajmuje zbyt wiele miejsca w kampaniach wyborczych w USA. Tym razem może być inaczej.

Pozostało 97% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022