Przyśpieszyły działania dyplomatyczne związane z wojną domową w Syrii. Stało się to dzięki powołaniu w niedzielę koalicji opozycji syryjskiej. Na jej czele stanął sunnicki duchowny Muaz Chatib, uchodzący za umiarkowanego.
Od wczoraj sześć państw arabskich znad Zatoki Perskiej uznaje ją za „prawowitego przedstawiciela" Syrii. „Jako znaczący krok naprzód" określił ją Guido Westerwelle, szef dyplomacji Niemiec, który był we wtorek w Kairze na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych Unii Europejskiej i Ligi Arabskiej.
Liga Arabska, która obradowała w poniedziałek wieczorem, nie wypracowała wspólnego stanowiska na temat opozycji syryjskiej, nie nadała jej statusu reprezentanta narodu. – Nie wszystkie kraje członkowskie Ligi popierają zewnętrzne narzucanie zmiany władzy. A sąsiedzi Syrii, Liban i Irak, mają jeszcze obawy związane z przeniesieniem się konfliktu do nich i napływem uchodźców – mówi „Rz" Abderrauf Unajes, były szef MSZ Tunezji.
Jego kraj, wraz z Egiptem i Libią, w których też doszło w ubiegłym roku do obalenia dyktatorów, popiera proces, jak to nazywa Unajes, delegitymizacji reżimu Baszara Asada. O krok dalej poszły wspomniane państwa Zatoki Perskiej. Chodzi o bogate monarchie: Katar (tam obradowali syryjscy opozycjoniści i od dawna uzyskiwali wsparcie emira), Arabię Saudyjską, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Oman, Kuwejt i Bahrajn. Teraz można się spodziewać dyplomatycznych zabiegów tych krajów dla jak najszerszego poparcia koalicji syryjskiej opozycji. – Jeżeli wiele państw zachodnich uzna ją za prawowitego przedstawiciela, to narzucą ton debacie w ONZ. Ostatni krok należy do Rady Bezpieczeństwa ONZ – mówi Unajes.
Czy dni Baszara Asada są policzone? Były szef tunezyjskiej dyplomacji mówi, że odsuwanie go od władzy zajmie sporo czasu. Na dodatek w przeciwieństwie do ubiegłorocznych wydarzeń w Libii, zmiany władzy nie wymusi międzynarodowa interwencja wojskowa, lecz może to uczynić jedynie wsparcie opozycji. Nowa koalicja twierdzi, pisze brytyjski „Guardian", że Zachód obiecał, iż ją dozbroi. Miałoby się to potwierdzić w piątek w Londynie, gdzie odbędzie się konferencja mecenasów przeciwników Asada. Ale brytyjscy dyplomaci zapewniali, że nie będzie ona dotyczyła pomocy w uzbrojeniu.