Mimo zimowej aury w uroczystościach inauguracyjnych wzięło udział około 700–800 tysięcy osób. Ponieważ konstytucyjny moment rozpoczęcia kadencji (20 stycznia) wypadał w niedzielę, formalne zaprzysiężenie odbyło się wcześniej podczas prywatnej uroczystości w Białym Domu.
W poniedziałek Obama odnowił tylko złożoną dzień wcześniej przysięgę na dwie Biblie – pierwszą, będącą własnością Abrahama Lincolna, drugą należącą do Martina Luthera Kinga. W poniedziałek obchodzono w USA dzień urodzin tego ostatniego, co dodawało inauguracji kadencji pierwszego czarnoskórego prezydenta USA dodatkowej symboliki.
Obama rozpoczął dzień od nabożeństwa w St. John's Episcopal Church, na którym pojawił się także wiceprezydent Joe Biden. Po spotkaniu z liderami Kongresu w Białym Domu kawalkada samochodów przejechała pod Kapitol, gdzie odbyły się oficjalne uroczystości. Trwały krótko – od zaprzysiężenia wiceprezydenta Bidena po odśpiewanie hymnu przez Beyonce i salwy honorowe minęło niewiele ponad pół godziny.
W swoim inauguracyjnym przemówieniu Obama skupił się przede wszystkim na podkreślaniu jedności Ameryki i Amerykanów. To już uświęcona tradycja. Mottem pierwszego wystąpienia drugiej kadencji miało być hasło „Nasz naród, nasza przyszłość", a Obama podkreślał ideały, na jakich zbudowano amerykańską demokrację. Prezydent, cieszący się dużo wyższym poparciem niż Kongres, apelował też o poszukiwanie kompromisu ponad pogłębiającymi się podziałami partyjnymi.
Barack Obama tylko ogólnikowo przedstawił swój program na kolejną kadencję, wspominając o konieczności rozwiązania kwestii rosnącego zadłużenia publicznego, o reformie systemu imigracyjnego i walce z globalnym ociepleniem.