Projekt budowy tarczy antyrakietowej w Europie jest obciążony błędami, które mogą uniemożliwić wypełnienie jej zasadniczej roli, jaką jest obrona Ameryki przed irańskimi rakietami międzykontynentalnymi – wynika z tajnych studiów Pentagonu.
Przedstawiciele Departamentu Obrony proponują wprowadzenie w życie pewnych zmian, jednocześnie jednak przyznają, że będzie to trudne bądź z powodów technicznych, bądź politycznych. Jedna z propozycji, której treści nie ujawniono, już została uznana za technicznie niewykonalną.
Bez Polski i Rumunii
Wyniki badań kwestionują przede wszystkim zasadność ostatniej, czwartej fazy projektu, przewidującej rozmieszczanie od 2015 roku w Europie SM-3, urządzeń zdolnych do przechwycenia irańskich rakiet. Eksperci kwestionują m.in. pierwotne plany lokalizacji elementów tarczy w Polsce (w Redzikowie pod Słupskiem), proponując przeniesienie rakiet z terytorium Polski i Rumunii na amerykańskie okręty wojenne na Morzu Północnym.
Przyznają jednak, że tego rodzaju posunięcie może się spotkać z gwałtowną reakcją Rosji, od początku sprzeciwiającej się budowie tarczy. Lokalizacja na Morzu Północnym sprawiłaby, że pociski przechwytujące znalazłyby się na trasie przelotu części rosyjskich rakiet, uzasadniając oskarżenia Moskwy, że celem budowy systemu jest obrona przed rosyjskim, a nie irańskim atakiem.
Eksperci mają też poważne wątpliwości, czy tarcza w realizowanej obecnie postaci ochroni terytorium USA. W raporcie Pentagonu Rumunia w ogóle została uznana za kiepskie miejsce do umieszczenia rakiet przechwytujących, zaś lokalizacja w Polsce miałaby sens jedynie w przypadku, gdyby Stany Zjednoczone miały możliwość przechwycenia irańskich rakiet we wczesnej fazie ich lotu. Na razie jest to jednak technologia we wczesnym stadium badań.