Rosyjska prokuratura wystawiła za Giwi Targamadze list gończy. Zwróci się także do Gruzji z wnioskiem o jego ekstradycję.
Targamadze, aktywista Zjednoczonego Frontu Narodowego prezydenta Micheila Saakaszwilego został oskarżony o finansowanie rosyjskiej opozycji w celu obalenia władzy, a także o organizowanie masowych zamieszek na placu Błotnym w Moskwie w maju 2012 r. Wraz z nim na celowniku śledczych znaleźli się rosyjscy opozycjoniści – Siergiej Udalcow i Leonid Razwozżajew.
Spisek z udziałem Targamadzego ujawniła w ub. roku rosyjska prorządowa telewizja NTW. W programie „Anatomia protestu-2" ustaliła, że za pośrednictwem gruzińskiego polityka opozycja miała prowadzić negocjacje z przedstawicielami banków i biznesmenami, by sfinansowali przygotowania do obalenia władzy w Moskwie, Kaliningradzie i Władywostoku. Przedsięwzięcie miało kosztować 200 milionów dolarów. Rosyjscy śledczy twierdzą, że mają dowody przeciw Targamadzemu, a on sam ma doświadczenie w obalaniu rządów: odegrał aktywną rolę w rewolucji róż w 2003 r., która doprowadziła do władzy Saakaszwilego.
Prokuratura w Tbilisi nie spieszy się ze spełnianiem żądań Moskwy. Jej przedstawiciele mówią, że mogą wszcząć śledztwo w sprawie zarzutów pod adresem Targamadzego, ale jego ekstradycji zabrania konstytucja, ponieważ jest obywatelem gruzińskim. Współpracownicy Saakaszwilego zaapelowali do premiera Bidziny Iwaniszwilego, by nie wydawał Targamadzego, bo zarzuty przeciw niemu są polityczne. – Jeśli Iwaniszwili zachowa się inaczej, rząd w Tbilisi potwierdzi kurs na prorosyjską orientację, co będzie oznaczać koniec kursu europejskiego – mówił Gigi Cereteli ze Zjednoczonego Frontu Narodowego. Ugrupowanie Saakaszwilego przeszło do opozycji po zwycięstwie partii Gruzińskie Marzenie Iwaniszwilego w wyborach parlamentarnych w ub.r.
Saakaszwili na wieść o zarzutach Kremla ironizował, że Targamadze staje się sławniejszy niż sam Che Guevara.