56-letni Ganus szefem organizacji został w 2017 roku. Trafił do niej jako biznesmen specjalizujący się w zarządzaniu kryzysowym i restrukturyzacji przedsiębiorstw. Sam nazwał się lodołamaczem, co wyjątkowo pasuje do człowieka, który nie tylko kruszy narosły przez dekady wokół rosyjskiego dopingu mur milczenia, ale też studiował w młodości inżynierię morską.
W nowej roli był nieprzejednany, choć dwóch jego poprzedników zmarło w niewyjaśnionych okolicznościach, a on sam dostawał pogróżki. Wymienił 90 procent personelu i pisał apele do władz państwowych, aż Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) przywróciła RUSADA do międzynarodowego systemu. Odprężenie trwało jednak tylko kilka miesięcy, bo dane moskiewskiego laboratorium dopingowego, które Rosjanie mieli przekazać śledczym, okazały się zmanipulowane.
Winnych oficjalnie nie ma, choć Ganus jesienią wyjaśniał, że nadzór nad procesem sprawowali ówczesny minister sportu Paweł Kołobkow i jego zespół. – To on gwarantował autentyczność danych – twierdził w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.
Dziś prawdopodobnie płaci cenę za odwagę, bo po audycie, który wykazał „istotne nieprawidłowości w finansowej i gospodarczej działalności” jego organizacji, zmiany na stanowisku dyrektora RUSADA domaga się jej Rada Nadzorcza. Decyzję o losach Ganusa Rosyjski Komitet Olimpijski (ROC) i Rosyjski Komitet Paraolimpijski (RPC) podejmą 28 sierpnia, ale sytuacja wydaje się rozstrzygnięta, bo przedstawiciele obu organizacji w ostatnich dniach odpalali medialne pociski w kierunku lodołamacza. – Niestety, nasze najgorsze obawy się potwierdziły – oznajmił po rekomendacji Rady Nadzorczej przewodniczący ROC Stanisław Pozdniakow.
Cała sytuacja wywołała niepokój szefa WADA Witolda Bańki. Agencja już w połowie lipca zwróciła się do Rosjan o informację na temat celu i sposobu przeprowadzenia audytu, ale szef Rady Nadzorczej RUSADA Aleksander Iwlew nie odpowiedział. „Rekomendacja rodzi kolejne ważne pytania dotyczące legalności zastosowanego procesu prawnego oraz jego motywów. Ponownie zwróciliśmy się do pana Iwlewa o wyjaśnienia” – czytamy w oświadczeniu WADA.