Za czerwoną linią Izraela

Bliski Wschód | Seria nalotów na cele w Syrii pokrzyżowała plany reżimu w Damaszku i jego sojuszników.

Publikacja: 06.05.2013 01:15

Na zbombardowanym wzgórzu Kasjun znajdowały się m.in. syryjskie wojskowe ośrodki badań nad bronią ch

Na zbombardowanym wzgórzu Kasjun znajdowały się m.in. syryjskie wojskowe ośrodki badań nad bronią chemiczną i biologiczną

Foto: PAP/EPA

Wszyscy nabrali wody w usta i nikt dotąd oficjalnie nie potwierdził, że to izraelskie lotnictwo przeprowadziło naloty w Syrii w nocy z czwartku na piątek, a potem w niedzielę.

„Nie odnosimy się do tego typu informacji" – oświadczyła rzeczniczka izraelskiej armii. Amerykański Departament Stanu, Pentagon i Biały Dom także nie wydały żadnych oświadczeń. Tylko syryjskie media państwowe grzmią, że „Izrael, który dotąd wysługiwał się terrorystami [tak nazywani są powstańcy – red.], teraz zdjął białe rękawiczki".

Syryjski reżim ma powody do wściekłości, bo naloty mogą pokrzyżować mu plany. Przede wszystkim jednak był to cios dla sojuszników prezydenta Baszara Asada.

Wzgórze władzy

W niedzielę nad ranem potężne eksplozje wstrząsnęły wzgórzem Kasjun, które góruje nad Damaszkiem. Na nagraniach, które zamieszczono w Internecie, słychać serie wybuchów i widać pióropusze ognia oraz dym, który zasnuł niebo nad syryjską stolicą. „Bez wątpienia celem nalotu były obiekty wojskowe znajdujące się na Kasjun" – uważa Andrew Tabler, ekspert waszyngtońskiego Instytutu Polityki Bliskowschodniej.

Ze wzgórza od miesięcy prowadzony był ostrzał dzielnic Damaszku, które próbowali zdobyć powstańcy. Na szczycie siedziby mają dowództwo elitarnej Gwardii Rewolucyjnej oraz znana z bezwzględności Czwarta Dywizja dowodzona przez Mahera Asada, brata prezydenta.

Syryjska agencja państwowa Sana podała, że celem nalotu był instytut badawczy Dżamraja. Zachodnie służby wywiadowcze podejrzewają, że prowadzone są w nim prace nad bronią chemiczną i biologiczną. Ośrodek ten już w styczniu był celem izraelskiego nalotu (rząd w Jerozolimie dotąd nie potwierdził tych doniesień).

Pragnący zachować anonimowość dyplomata w Bejrucie, na którego powołuje się AFP, poinformował, że izraelskie lotnictwo zniszczyło wczoraj również jednostkę syryjskiej obrony przeciwlotniczej w miejscowości Sabura na zachód od syryjskiej stolicy, a także składy z bronią znajdujące się w Damaszku.

Na razie bilans ofiar nie jest znany. Państwowa syryjska agencja prasowa Sana podała jedynie, że zginęło „wielu" wojskowych.

Dozbroić sojusznika

O ile na Kasjun celem ataku były instytucje i jednostki związane z syryjskimi władzami, dwa dni wcześniej przy granicy z Libanem zbombardowany został konwój, którym prawdopodobnie przewożona była broń dla Hezbollahu. Dziennik „The New York Times", powołując się na przedstawicieli amerykańskiej administracji, podał, że izraelskie lotnictwo zniszczyło transport rakiet Fateh-110. To wielofunkcyjne pociski produkcji irańskiej o zasięgu 300 km, które wystrzelone z terytorium Libanu z łatwością mogłyby dosięgnąć celów w Izraelu.

Rządy w Damaszku, Teheranie i sponsorowany przez nie  libański Hezbollah są wiernymi sojusznikami. Podczas trwającej trzeci rok wojny domowej w Syrii regularnie docierają stamtąd informacje o tym, że oddziały Hezbollahu wraz z irańskimi i syryjskimi jednostkami paramilitarnymi zabijają cywilów. Hezbollah uważany przez Zachód za organizację terrorystyczną, dla Teheranu jest wygodnym narzędziem do szantażowania zamachami Izraela.

Coraz więcej ekspertów przychyla się do opinii, że teraz, gdy Stany Zjednoczone i Europa wreszcie zaczęły aktywnie wspierać syryjską opozycję, reżim w Damaszku został wyraźnie osłabiony. Irańczycy mogą więc chcieć wykorzystać syryjskie terytorium do transportów broni dla Hezbollahu w Libanie, zanim rząd Baszara Asada upadnie i ten kanał przerzutowy zniknie. – Bez wątpienia, jeśli Asad straci władzę, oś Hezbollah-Iran zostanie poważnie osłabiona – uważa prof. Talal Atrissi z Uniwersytetu w Bejrucie.

Sygnał do ataku

Rząd izraelski powtarzał, że nie chce się mieszać w syryjski konflikt,  szczególnie że zmiana władzy w tym kraju nie była mu na rękę. Prezydent Baszar Asad, a wcześniej jego ojciec Hafez, gwarantowali, że granica między obu krajami będzie spokojna. Izrael, choć zachowywał dystans do syryjskiego powstania, wiele razy ostrzegał też, że nie pozwoli, by broń chemiczna bądź nowoczesne rakiety zostały przekazane Hezbollahowi lub jakiejkolwiek innej organizacji stanowiącej zagrożenie dla jego bezpieczeństwa (prezydent USA Barack Obama deklarował, że reżim syryjski przekroczy „czerwoną linię", jeśli użyje broni chemicznej wobec swych obywateli).

– Izraelczycy powiedzieli teraz: OK, niezależnie od tego, w jaką stronę rozwijać się będzie konflikt w Syrii, my mamy swoje „czerwone linie" i nie pozwolimy ich przekroczyć, bez względu na to, gdzie wyznaczył swoje Obama – wyjaśniał w „The New York Times" prof. Ehud Yaari z waszyngtońskiego Instytutu Polityki Bliskowschodniej.

Co sprowokowało Izrael do nalotów?  Możliwe, że były to doniesienia o wydarzeniach, jakie rozegrały się w okolicach miasta Banijas na północnym zachodzie Syrii. Wkrótce po wybuchu powstania to właśnie tam miała miejsce  największa ofensywa w historii syryjskiej armii. Prowincja Tartus, gdzie leży Banijas, uchodziła od tego czasu za najspokojniejsze miejsce w kraju i jedyny region, gdzie nie istnieje ruch oporu wobec władz. Tereny te zamieszkiwane są głównie przez szyitów i alawitów, stanowiących w Syrii mniejszość, i spekulowano, że jeśli prezydent Baszar Asad straci kontrolę nad Damaszkiem, ucieknie właśnie w okolice, z których pochodzi  jego rodzina.

W ubiegłym tygodniu pod Banias dokonano rzezi na sunnitach, a z prowincji uciekają tysiące ludzi, bojąc się kolejnych masakr. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podało nazwiska 112 zabitych, zastrzegając, że lista nie jest pełna, i zginąć mogło więcej ludzi. Na forach syryjskiej opozycji natychmiast pojawiły się informacje, że czystki etniczne służą przygotowaniu miejsca, gdzie schroni się prezydent. Możliwe, że Izrael obawiał się, iż Asad, wycofując się do Tartus, przekaże część swej broni w nieodpowiednie ręce.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019