Na spotkaniu ministrów finansów siedmiu najbardziej rozwiniętych krajów świata w ostatni weekend uzgodniono, że zostanie podjęta wspólna walka z procesem unikania opodatkowania. Poza krajami UE (Wielką Brytanią, Francją, Niemcami i Włochami) w skład G7 wchodzą USA, Kanada i Japonia. Rada ministrów finansów UE miała udzielić Komisji Europejskiej mandatu na negocjacje z krajami trzecimi. A i we własnym gronie UE próbuje przekonać ostatnich opornych do złagodzenia zasad tajemnicy bankowej. Za tydzień, 22 maja, przywódcy UE zbiorą się w Brukseli, aby uzgodnić wspólny plan walki z oszustami podatkowymi. Wczoraj nie udało się to ministrom finansów z powodu oporu Austrii i Luksemburga. Cały świat musi więc jeszcze poczekać przynajmniej tydzień. Bo w Unii do każdej decyzji podatkowej potrzebna jest jednomyślność.
Długa ręka fiskusa
Metoda UE polega na stopniowym ograniczaniu możliwości unikania płacenia podatków w samej UE, ale równolegle także w krajach partnerskich. Nie jest to nowa strategia. Identycznie zrobiły USA, które od wszystkich państw UE zażądały podpisania umowy o wymianie informacji dotyczących obywateli amerykańskich utrzymujących majątki w Europie. Proces ratyfikacji umowy o nazwie FATKA ma się zakończyć w tym roku i Amerykanie już nie uciekną przed swoim fiskusem do Europy. Podobny problem będą mieli Europejczycy, jeśli sukcesem zakończy się inicjatywa Brukseli popieranej przez największe państwa UE – Niemcy, Wielką Brytanię, Francję, Włochy i Hiszpanię. One same w kwietniu uzgodniły już takie porozumienie o wymianie informacji między sobą, teraz naciskają na innych, żeby w UE nie było luk. Zawsze oczywiście będzie można znaleźć egzotyczne wyspy, które żadnej jurysdykcji europejskiej czy amerykańskiej nie podlegają. Ale to bardziej ryzykowna inwestycja niż trzymanie pieniędzy w banku Szwajcarii czy Luksemburga.
Specjalność Austrii
W samej Unii kraje przyciągające cudzoziemców tajemnicą bankową to przede wszystkim Luksemburg, Austria i Cypr. Problem tego ostatniego powoli się rozwiązuje. Cypr znalazł się na skraju bankructwa i prosząc o ratunek strefę euro oraz MFW, musiał się zgodzić na narzucone mu reformy, w tym restrukturyzację sektora bankowego i zwiększenie jego przejrzystości. Trudno zresztą zakładać, że bogacze będą jeszcze chcieli w przyszłości lokować pieniądze na wyspie, po tym, jak ich lokaty powyżej 100 tysięcy euro zostały obłożone podatkiem solidarnościowym. W poniedziałek wieczorem eurogrupa (ministrowie finansów strefy euro) zdecydowała o transferze 2 mld euro z obiecanej wcześniej pożyczki, żądając efektywnej walki z procederem prania brudnych pieniędzy.
Trudniej natomiast pokonać opór Luksemburga i Austrii. Premier Jean Claude Juncker obiecał co prawda zmianę przepisów do 2015 roku, ale ostatecznych decyzji jeszcze nie ma. A wczoraj jego minister finansów Luc Frieden powiedział, że Luksemburg nie zgadza się na nową dyrektywę do podatku od oszczędności. – Na zbyt wiele pytań wciąż nie mamy odpowiedzi – powiedział Frieden.
Z kolei Wiedeń już kilka razy ostro odrzucił propozycję złagodzenia zasad tajemnicy bankowej. Wczoraj minister finansów Maria Fekter oznajmiła po prostu, że nie chce o tym dyskutować. – Może coś się zmieni za rok czy dwa lata – powiedziała. Oświadczyła, że Austria nie zgodzi się na żadne zmiany, dopóki UE nie zawrze porozumienia o wymianie informacji z zewnętrznymi rajami finansowymi, przede wszystkim Szwajcarią. Grupa obejmuje też Andorę, San Marino, Monako i Liechtenstein. Ta piątka, oraz Luksemburg i Austria, już w 2005 roku były namawianie do porozumienia w kwestii automatycznej wymiany informacji o depozytach. Zdecydowały się jednak wtedy zachować tajemnicę bankową, a w zamian płacą innym państwom UE 35 procent podatku od wartości depozytów ich obywateli.