"Moje serce jest z ludźmi w Turcji, którzy bronią swoich praw" – napisał na Twitterze znany holenderski piłkarz i wicemistrz świata z 2010 roku Wesley Sneijder, który na co dzień występuje w drużynie Galatasaray Stambuł.

Antyrządowe protesty przeciwko dzierżącemu władzę już trzecią kadencję Receptowi Erdoganowi uzyskują wsparcie również wśród największych muzycznych gwiazd. Emocjonalne oświadczenie wystosował w tej sprawie również brytyjski muzyk, kompozytor i gitarzysta grupy Pink Floyd Roger Waters.

„Do wszystkich moich przyjaciół w Turcji. Jestem z wami! Jesteśmy z wami! Macie wszelkie prawo opierać się represjom i autokratycznym siłom. Niezależnie od tego, kim one są. Jeśli to, co czytam jest prawdą, sprzeciwiacie się autokratyzmowi fanatyzmu religijnego. Turcja to wasz kraj, a my wspieramy was i waszą tęsknotę za wolnością. Wy i wasza walka jesteście ważni też dla całego świata. Za każdym razem, kiedy mężczyzna, kobieta lub dziecko wychodzi na ulice i upomina się o prawa człowieka, prawa do samostanowienia, demokracji czy wolności, reszta świata zaciąga dług. Nie jesteśmy fizycznie z wami, w ostrzale armatek wodnych, załzawieni od chmur gazowych, ale jesteśmy z wami duchem. Wspieramy wasze powstanie, bo wiemy, że nie jest to łatwe. Wasz wielki kraj jest bramą między wschodem a zachodem. Konstantynopol jest legendą w historii cywilizacji. Twój dziś opór może okazać się punktem zwrotnym i zapobiec powrotowi do ciemnych wieków. Nie ma nic bardziej istotnego niż to, co robicie dzisiaj" – napisała na Facebooku legenda światowej sceny muzycznej.

Kryzys w Turcji zaczął się niepozornie – od wycięcia drzew pod budowę centrum kulturalno-handlowego w parku Gezi niedaleko placu Taksim w europejskiej części Stambułu. Te działania wzbudziły sprzeciw części mieszkańców metropolii, którzy przez trzy dni i noce okupowali teren wycinki, blokując dalsze prace. Do usunięcia pokojowo zachowujących się demonstrantów, rząd Recepa Tayyipa Erdogana wysłał oddziały policji. Te użyły armatek wodnych, gazu łzawiącego i spaliły jeden z namiotów, w wyniku czego ciężko poparzony został jeden z protestujących.

Próba pacyfikacji blokady przelała czarę goryczy i sprawiła, że na ulice Stambułu, a później całej Turcji, wyszły kolejne dziesiątki Turków niezadowolonych nie tylko z decyzji o budowie centrum handlowego, ale przede wszystkim z coraz bardziej dyktatorskich rządów Erdogana. Protesty połączyły nawet zwaśnione na co dzień strony – Turków, Kurdów, Ormian, alawitów, sunnitów czy chrześcijan. Decyzje rządu i brutalne działania policji sprawiły, że ekologiczna demonstracja przerodziła się w powszechny, radykalny sprzeciw antyrządowy, który pochłonął już pierwsze ofiary śmiertelne.