Przepustka do strefy A
Wielu biblistów twierdzi, że opowieść o miejscu narodzin Jezusa to manipulacja teologiczna, która ma jedynie potwierdzić, że wywodził się on z królewskiego rodu Dawida także pochodzącego z Betlejem i właśnie to miejsce urodzenia czyni go wyczekiwanym Mesjaszem. Nazaret tymczasem był małą osadą, liczącą góra pół tysiąca mieszkańców, o której w zasadzie nikt nie słyszał i gdzie nie wydarzyło się nic godnego uwagi.
Dziś sytuacja przedstawiałaby się zgoła odwrotnie, bo 80-tysięczny Nazaret znajduje się na terytorium Izraela, a biedniejące z roku na rok Betlejem, gdzie bez pracy jest co czwarty mieszkaniec, leży na terytorium Autonomii Palestyńskiej. A z takim paszportem żyje się znacznie trudniej – w globalnym rankingu miejsc, w których można się urodzić, terytoria palestyńskie znalazły się na 90. pozycji. Po nich są tylko Pakistan oraz pogrążone w wojnach Somalia, Irak i Afganistan.
Wracając jednak do Zbawiciela, Joseph Ratzinger w wydanej w ubiegłym roku książce „Jezus z Nazaretu. Dzieciństwo" stanowczo przecina spekulacje na temat miejsca urodzenia, twierdząc, że było nim Betlejem. W naszych czasach byłby z tym jednak poważny problem. I bynajmniej nie chodzi o śnieżyce, które po raz pierwszy od prawie 200 lat nawiedziły region i zablokowały niemal wszystkie ważne drogi. Śnieg już prawie stopniał. Dużo poważniejszym problemem byłyby formalności.
Betlejem leżące na Zachodnim Brzegu Jordanu na mocy porozumień z 1994 r. znalazło się w strefie A pod całkowitą kontrolą władz palestyńskich i mieszkający na terytorium Izraela Żydzi prawie nigdy się tam zapuszczają, bo uważają ten rejon za najniebezpieczniejszy. Wątpliwe więc, by Józef pozwolił tam jechać Maryi w stanie błogosławionym.
– Gdyby się jednak na to zdecydowali, musieliby się wystarać w Ministerstwie Bezpieczeństwa o specjalne przepustki, o które wcale nie jest łatwo – mówi Chanuka Szaul, mieszkający w Tel Awiwie muzyk i działacz organizacji pacyfistycznych, który regularnie jeździ na Zachodni Brzeg Jordanu. Podkreśla, że na szczęście Betlejem nie leży w Strefie Gazy, dokąd Izraelczykom w ogóle nie wolno jeździć.
Józef z Maryją musieliby podpisać specjalne oświadczenia, że jadą do Betlejem na własną odpowiedzialność, nie otrzymają od władz Izraela pomocy, gdyby coś im się stało, i że ich ubezpieczenie zdrowotne nie obejmuje wypadków, do jakich ewentualnie może dojść. W razie niepodpisania takich dokumentów groziłaby im kara, która do niedawna wynosiła ok. 25 tys. szekli od osoby (czyli równowartość 21 tys. zł).